Bestialstwo agresora i tragedie milionów ludzi, które dzieją się niemal na naszych oczach, budzą przerażenie. W tym wszystkim jednak są trzy czynniki nadziei: nacisk opinii publicznej, serce pomagających i modlitwa. Ta ostatnia pokazuje, że ostatnie słowo należy do wszechmocnego i dobrego Boga.
17.03.2022 15:20 GOSC.PL
Od ostatniej wielkiej wojny minęło w Europie 77 lat. W tym czasie nastąpił ogromny postęp w technikach międzyludzkiej komunikacji. Podczas II wojny światowej informacje docierały z opóźnieniem i bez naoczności. Dziś zaś każdy natychmiast widzi zbrodnie wojenne na ekranie telewizora lub komputera. W ten sposób staje się świadkiem wojny i musi zająć wobec niej stanowisko. Co więcej, dzięki mediom społecznościowym głos zwykłych ludzi staje się głosem mocnym, który dochodzi do zamkniętych salonów dyplomatów i biznesmenów. Dzięki temu głosowi udało się zmusić możnych tego świata do nałożenia sankcji na Rosję. Są one za małe w stosunku do tego, co należy zrobić. Jednak bez głosu opinii publicznej w ogóle by do nich nie doszło. Trudno przecież liczyć na kalkulatorze zyski i straty, gdy słychać płacz matek i dzieci oraz krzyk oburzenia zwykłych obywateli. Ten krzyk jest czynnikiem nadziei. Może on wymusić na rządzących realne, a nie tylko słowne lub papierowe, działania.
Ekstremalne sytuacje są sprawdzianem naszego człowieczeństwa. To wojna ujawnia, kto naprawdę jest bohaterem, a kto tchórzem. Kto myśli o sobie, a kto myśli o innych. Kto ma sumienie, a kto ma tylko biznes. Dlatego nadzieją napawa to, że agresji przeciwstawiło się tak liczne i budzące podziw bohaterstwo obrońców oraz tak otwarte serce pomagających uchodźcom z Ukrainy. Nasz wielki polski poryw serca to nowa jakość w politycznych dziejach współczesnej Europy. Jeśli poryw ten się utrzyma, przechodząc próbę czasu i przeobrażając się w systematycznie zorganizowane działanie, mówienie o europejskiej solidarności przestanie być frazesem. Wszyscy pomagający czują, że z Ukrainy przybywają do nas nasze siostry, bracia i krewni. Myśląc o nich w kategoriach braterstwa, uczymy się prawdy, że jesteśmy rodziną. Rodziną, która może zatrzeć wszelkie rany i dać nowy powiew Europie.
Trzeci czynnik nadziei to modlitwa. Z doczesnego punktu widzenia pojawia się na końcu. Jednak w skali globalnej ma on najważniejsze znaczenie. Jak uczył nas św. Ignacy Loyola, powinniśmy przecież czynić tak, jakby wszystko od nas zależało, ale modlić się tak, jakby wszystko zależało od Boga. Wyroki Bożej Opatrzności są dla nas tajemnicą. Wierzymy jednak w to, że Bóg prowadzi w niej ludzi do zbawienia. Być może obecna wojna ma ujawnić prawdę o złu świata i skłonić nas do pełnego oddania się Bożemu Miłosierdziu. W modlitwie, która rozbrzmiewa w naszych świątyniach, błagamy Boga o pokój, sprawiedliwość i uzdrowienie. Wierzymy wszak, że tylko On może nam je w pełni dać.
Jak uczył nas św. Ignacy Loyola, powinniśmy czynić tak, jakby wszystko od nas zależało, ale modlić się tak, jakby wszystko zależało od Boga. PixabayI jeszcze jedno. Modlitwa to nie tylko błaganie i zawierzenie. Modlitwa to także uświadomienie sobie pełnej prawdy. Przerażeni wojną, widzimy czarną część rzeczywistości. Dzięki modlitwie jednak zaczynamy rozumieć, że ta czarna część nie jest wszystkim. Dobry Bóg jest większy i potężniejszy niż wszelkie zło tego świata. Okrutne zło historii to tylko skrawek wobec wieczności i dobroci Boga. Ostatnie słowo należy do cierpliwego i sprawiedliwego Boga. Bóg w Jezusie Chrystusie współczuje z wszystkimi ciepiącymi i przygotowuje im miejsce w swej chwale. Wiara, poszerzając perspektywę, daje optymizm w najgorszych sytuacjach. Dlatego warto wypatrywać promieni nadziei, które z nieskończonego blasku Boskiego dobra padają na doczesną czerń zła i zapewniają, że będzie ono bezpowrotnie pokonane.
Jacek Wojtysiak