Wojna na Ukrainie dotknęła nie tylko samych Ukraińców. Wielu studentów zagranicznych, z Charkowa, Zaporoża i innych miast musiało w trybie natychmiastowym szukać dróg ewakuacji.
Przez Lwów cały czas przetacza się fala ewakuacji ludności cywilnej z bombardowanych miast wschodniej Ukrainy. Dzięki pomocy humanitarnej płynącej z całego świata możliwe jest zapewnienie uchodźcom podstawowej pomocy. W podlwowskich Brzuchowicach istnieje największy, prowadzony przez archidiecezję lwowską, ośrodek pomocy uchodźcom, do którego cały czas przyjeżdżają ludzie i wyjeżdżają udający się w dalszą drogę.
„Dziękujemy wszystkim Polakom, którzy nam pomagają żywnością, odzieżą i sprzętem, bo potrzebowaliśmy pralek - mówi dyrektor ośrodka ks. Władysław Biszko. – To wszystko już mamy. Składam z serca płynące: Bóg zapłać! Dzięki pomocy licznych wolontariuszy wiele tragicznych historii kończy się szczęśliwie. O jednej z nich opowiada o. Paweł Odój OFM Conv z parafii św. Antoniego we Lwowie:
„Byli to Hindusi. Studenci medycyny. Uciekli z Charkowa, gdy zaczęło się bombardowanie. Opowiadali, że musieli szybko wybiegać z budynków. To, co szybko złapali i wzięli ze sobą, to tylko dokumenty. Uciekali w ubraniu, które mieli na sobie. Przyjechali do Lwowa. Stali zziębnięci, zmęczeni i wykończeni. Nie znali języka, studiowali po angielsku. Przywiozłem im jedzenie i prowiant na drogę. Od razu zawiozłem ich na granicę. Dali znać, że są już w Indiach. W domu, cali, zdrowi i szczęśliwi. Byli bardzo wdzięczni za pomoc, którą im okazaliśmy”.
Część uchodźców decyduje się pozostać na Ukrainie. We Lwowie jest w tej chwili 200 tys. osób, które zdecydowały się tutaj zatrzymać. Wiele z nich potrzebuje pomocy humanitarnej i wsparcia duchowego, jakiego starają się im udzielać lwowskie parafie.
Mariusz Krawiec SSP