Domaga się odpowiedzi pytanie Piłata: „Cóż to jest prawda?”. Jakże aktualne na dzisiejsze pełne zamętu czasy.
Tak mówił o swym przyjacielu Zbigniewie Herbercie profesor Jacek Trznadel, pisarz, poeta, eseista: „Wciąż jestem pełen podziwu dla Herberta. Pamiętam jego wyostrzoną wrażliwość, bezkompromisowość, wierność prawdzie, która niezależnie od okoliczności – jak Panu Cogito – każe dać świadectwo. Takim wszedł dla mnie w to, co niepojęte, skąd będzie wracał w każdej godzinie czytania jego poezji”. Teraz on sam „wszedł w to, co niepojęte”. Informacje o jego śmierci (w niedzielę 23 stycznia) w niewielkim stopniu przedostała się do mediów. A szkoda, bo to ważna postać nie tylko w historii literatury, ale także w całej naszej kulturze. W europejskiej, chrześcijańskiej kulturze.
Mnie osobiście właśnie z Herbertem kojarzy się Jacek Trznadel. Wiele lat temu przeprowadzałam z nim wywiad w jego warszawskim mieszkaniu szczelnie wypełnionym książkami. Zdradzał mi wtedy kulisy rozmowy z autorem tomiku „Pan Cogito”, którą zamieścił później w słynnej „Hańbie domowej”, czyli wywiadzie rzece ze znanymi pisarzami. To w tej rozmowie, zatytułowanej „Wypluć z siebie wszystko”, Herbert rozliczał swych kolegów „ze świństw” i przypominał, że „prawda obowiązuje zawsze”. A gdy książka się ukazała, zgłaszano się do Trznadla z prośbą o przekłady na języki obce, np. angielski, francuski czy ukraiński. „Herbert atakował całą formację socrealistyczną w sposób niesłychanie zjadliwy, ale ironiczny zarazem. Bardzo się potem o to na niego obruszano. Ironia dotyka głębiej niż krytyka” – przyznawał prof. Trznadel. Imponowało mu, że Herbert nigdy nie współpracował z reżimem, że pozostał wierny wartościom. „Nawet wtedy, gdy był tak głodny, że miał poczucie, że za chwilę zrobi mu się niedobrze i zemdleje. Trzeba było naprawdę dużego samozaparcia i wyrzeczenia, by przez wiele lat znosić dzielnie niedożywienie czy okropne warunki mieszkaniowe i nie pójść na żaden kompromis”.
Gdy dwaj przyjaciele widzieli się po raz ostatni, Herbert, unieruchomiony już chorobą i niemogący mówić, na pożegnanie uniósł w górę rękę, „tak jakby chciał powiedzieć: nie dajmy się, bądźmy dzielni, tak trzymać. A potem nagle odzyskał mowę i cieszył się, że mógł porozmawiać z pułkownikiem Kuklińskim”.
To dzięki prof. Trznadlowi wiemy więcej o Zbigniewie Herbercie. Dzięki nim obu zaś domaga się odpowiedzi pytanie Piłata: „Cóż to jest prawda?”. Jakże aktualne na dzisiejsze pełne zamętu czasy.•
Milena Kindziuk