W ósmym miesiącu w badaniu USG ciąży wykryto, że Nathan urodzi się bez rączek. Nie dostałam wtedy żadnego wsparcia psychologicznego. Byłam załamana. Moja lekarka stwierdziła: "Szkoda, że o tej wadzie nie dowiedzieli się Państwo wcześniej, bo moglibyśmy jeszcze tę ciążę terminować, a tak już jest za późno. Musi Pani urodzić".
- Nawet gdybym dowiedziała się o chorobie synka w 6-tym tygodniu ciąży, nigdy bym nie dopuściła się aborcji. Zresztą w drugiej ciąży było ryzyko, że dziecko urodzi się takie samo. Ale nie było opcji, byśmy je usunęli. Moim dzieciom przysługiwało prawo do życia - pisze Sabina Walczak, mama Natana w świadectwie opublikowanym na stronie Cud Życia, prowadzonej przez Grupę Proelio.
- Po postawionej diagnozie przepłakaliśmy 2 tygodnie. To była żałoba. Mieliśmy poczucie straty: oczekiwaliśmy narodzenia zdrowego dziecka. Zastanawialiśmy się, dlaczego właśnie nam się to przydarzyło. Ale trwało to krótko. Wiemy, że w innych rodzinach ciągnie się to nawet latami. U nas szybko zamieniło się to w walkę. Walkę o życie - wspomina dzielna mama.
Choć lekarze ustalili, że Nathanek ma wadę genetyczną, nie wykryli, że cierpi na zespół TAR. O tym dowiedzieliśmy się po porodzie. Drugiego dnia po urodzeniu miał na głowie krwiak wielkości pomarańczy. Potrzebował transfuzji. Do tej pory miał ich już szesnaście. Zespół TAR, na który cierpi Nathanek, to choroba genetyczna, która występuje niezwykle rzadko – 0,42 na 100 000 urodzeń – i tylko wtedy, gdy obydwoje rodzice przekażą dziecku wadliwy gen. Osoby, które cierpią na TAR, zazwyczaj nie mają kości przedramienia i mają małopłytkowość, przez co każda infekcja może prowadzić do tego, że dziecku potrzebna będzie transfuzja krwi. Może również wystąpić anemia, wada serca, nerek, nieprawidłowa budowa kolan.
Nie lubię mówić, że Nathan ma wadę. Nic na tym świecie nie jest doskonałe. Każdy czymś się różni. Brak pełnych, sprawnych rąk wyróżnia naszego synka z tłumu - to prawda, ale prawdą też jest to, że jest wyjątkowy, bo kto potrafi posługiwać się tak sprawnie nogami, gdy ma obie ręce zdrowe? Tacy ludzie jak Nathan są w mniejszości, a przez to stają się szczególni. Nasz synek ma małe rączki, ale - jak sam o sobie mówi - ma serce wielkie. Takie dzieci też mają prawo żyć - zaznacza pani Sabina.
Całą opowieść mamy Nathana przeczytacie na stronie projektu "Cud Życia".
Zobaczcie, jak Nathan radzi sobie w codzienności!
Red./Grupa Proelio