Za życia niedoceniany, po śmierci zapomniany, odkrywany na nowo w dwudziestym wieku, ale nadal mający opinię poety arcytrudnego, Cyprian Kamil Norwid stał się częścią popkultury. Jak to możliwe?
Zaśpiewać Norwida – już samo to sformułowanie brzmi karkołomnie. Większość wierszy autora „Vade-mecum” wydaje się bowiem – użyjmy tutaj Norwidowskiej maniery zapisu – nie-do-zaśpiewania. „Połamany” rytm, spiętrzone metafory, świadomie projektowana „chropowatość” tekstu literackiego – wszystko to sprawia, że poezja Cypriana Kamila Norwida ze śpiewnością ma niewiele wspólnego. A jednak, paradoksalnie, twórcy polskiej muzyki rozrywkowej sięgają po nią dość często. Jak wytłumaczyć ten fenomen?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski