Ewangelia podaje, że Jezus wypędził z Marii Magdaleny siedem złych duchów. Siedem w języku biblijnym oznacza pełnię. Życie Marii Magdaleny było pełne grzechu - zło przeniknęło ją w pełni. A Jezus się jej nie brzydził.
Jak piękny jest Psalm 51. Jak niesamowity jest jego kontekst! To modlitwa człowieka grzesznego, więcej: człowieka, który dopiero co popełnił grzech bardzo ciężki. To historia człowieka, który tak bardzo przyzwyczaił się do darów Pana Boga, do jego błogosławieństwa, że pozwolił, aby jego sumienie powoli usypiało, relacja z Bogiem się luzowała, a zło coraz mocniej wkradało się w jego życie. Aż nastąpiła katastrofa.
Czasem trzeba nam wejść w ciemność, znaleźć się na dnie, przejść przez śmierć, aby całym sobą doświadczyć własnej słabości, kruchości i nędzy; swojej niewystarczalności. Bo tylko wtedy odkryje, że absolutnie potrzebuje Boga. I zaczyna do Niego wołać: Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej!
Grzesznik wzywa Boga, a On przychodzi i otwiera jego serce. I dopiero wtedy, w doświadczeniu Bożej obecności, grzesznik zaczyna widzieć i uznawać swój grzech, swoją nieprawość i to go nie zabija... Przeciwnie, doświadczenie Bożego przebaczenia i miłosierdzia sprawia, że największy grzesznik w przywróconej radości zaczyna głosić Bożą chwałę.
Taka była historia miłości Marii Magdaleny i Jezusa. Pokochała, bo została pokochana. Być może po raz pierwszy w życiu tak naprawdę. Ewangelia mówi, że Maria Magdalena prowadziła w mieście życie grzeszne, a Jezus wypędził z niej siedem złych duchów. Siedem - w języku biblijnym liczba siedem oznacza pełnię. To był taki moment w jej życiu, że zło przenikało Marię Magdalenę w pełni. A Jezus się jej nie brzydził, nie osądzał. Z pewnością dotknął ją wypędzając z niej demony. To nie moralizowanie, pouczanie, wymienianie 10 przykazań sprawiło, że Maria Magdalena nawróciła się i poszła za Jezusem, ale miłość, która leczy wszystkie rany i zwraca godność dziecka Boga.
"Nie mówmy ludziom za dużo o Bożym miłosierdziu, bo zaczną grzeszyć" - słyszę nieraz. Zdumiewa mnie ta pokrętna logika. Kto raz doświadczy miłującego spojrzenia Boga; kto poczuje, jak wiele grzechów, świństw i zdrad zostało mu ot, tak - darowane; komu doświadczenie nieskończonego miłosierdzia zdejmie z pleców bagaż lęku, rozpaczy i poczucia winy - ten nigdy nie przestanie odpowiadać miłością na Boże miłosierdzie, dążyć do pełnego zjednoczenia z Tym, który dał mu nowe życie.
Maria Magdalena pochowana jest w Burgundii w Vézelay, gdzie obecnie znajduje się przepiękny kościół. Tam przez 30 lat wiodła życie pustelnicy. - Wytłumaczenie dla tych 30 lat na pustelni jest tylko jedno: jak doznasz takiej miłości, to żadna inna cię nie zadowoli - powiedział kiedyś abp Grzegorz Ryś. - Maria Magdalena doświadczyła takiej miłości od Jezusa, że potrzebowała już tylko czasu, żeby być z Nim razem, sam na sam. Przez trzydzieści lat nie znudzi ci się to, co będzie do ciebie mówił Jezus, choćby się powtarzał. Bo słuchasz Tego, który cię kocha i mówisz do Tego, którego kochasz.
Aleksandra Pietryga