Kubańscy biskupi stają w obronie uczestników bezprecedensowych demonstracji, które odbywają się w całym kraju pomimo represji ze strony rządu. Nie możemy zamykać oczu, na to, czego doświadczają obywatele. Ludzie mają prawo do wrażania swoich potrzeb, pragnień i nadziei – czytamy w komunikacie episkopatu.
Biskupi przypominają, że wielotysięczne protesty to reakcja na sytuację gospodarczą i społeczną, która rzeczywiście uległa pogorszeniu. Niepokoi ich, że władze nie podejmują żadnych działań, aby doprowadzić do rozwiązania problemów. Przypominają, że przemoc rodzi przemoc, a okazywana dziś agresja powoduje rany i urazy, które bardzo trudno będzie przezwyciężyć. Papież Franciszek uczy nas – piszą biskupi – że z kryzysów nie wychodzi się przez konfrontację, ale dążąc do porozumienia.
Tymczasem protesty na Kubie nie słabną. Jak podkreśla Alfredo Somoza, specjalista od Ameryki Łacińskiej, Kuba nie widziała takich zamieszek od czasów rewolucji Fidela Castro. Stało się to możliwe, ponieważ dzięki upowszechnieniu internetu komunistyczny reżim stracił kontrolę nad informacją. Ludzie widzą, że rząd nie radzi sobie z kryzysem, a reformy zapowiedziane przez nowego prezydenta stoją w miejscu – mówi Somaza.
„Z jednej strony rząd nie radzi sobie kryzysem sanitarnym. Opierając się wyłącznie na własnej szczepionce udało się zaszczepić jedynie 15 proc. społeczeństwa. Pandemia obnażyła słabość kubańskiej służby zdrowia. Drugą przyczyną niezadowolenia jest tragiczna sytuacja gospodarcza. Od półtora roku nie ma turystów, nie ma więc dolarów, którymi rząd płacił za żywność, bo kubańska produkcja nie zaspokaja miejscowych potrzeb, muszą więc importować. Dlatego ludzie mają problemy ze zdobyciem pożywienia. A przy tym rząd nie reaguje. Całą winę zrzuca na Stany Zjednoczone, zgodnie z oficjalną retoryką Kuby, którą dobrze znamy i której można się było spodziewać. Jednakże Kubańczykom już to nie wystarcza. Nie można już dłużej twierdzić, że za wszystko odpowiadają Amerykanie, bo ludzie sami widzą, że ich państwo, ich rząd jest sparaliżowany od półtora roku i nie potrafi wyjść z tego globalnego kryzysu pandemii, tak jak to robią inne kraje.“
Alfredo Somoza zaznacza zarazem, że kubański rząd zawiódł się na Bidenie. Liczono, że nowy prezydent wycofa się z polityki Trumpa. Biden jednak wie, że w przyszłym roku na Florydzie są regionalne wybory, w których kubańska diaspora odgrywa istotną rolę. Do czasu tych wyborów, nowy prezydent niczego nie zmieni – przewiduje Somoza.
Krzysztof Bronk