Dziekan kolegium kardynalskiego popiera interwencję watykańskiej dyplomacji w sprawie projektu włoskiego prawa o homotransfobii. Pod pretekstem ochrony środowisk LGBT prawo to poważnie ograniczy możliwość jakiejkolwiek dyskusji na ten temat.
Kilka dni temu szef papieskiej dyplomacji złożył we włoskim rządzie notę werbalną, która sygnalizuje, że przyjęcie tak zwanego prawa Zan naruszałoby gwarantowane przez konkordat prawa w zakresie wolności słowa, opinii i edukacji.
Zdaniem kard. Giovanniego Battisty Re, był to dobrze przemyślany krok, mający na celu zwrócenie uwagi na te punkty, które są problematyczne i które w obecnym brzmieniu są trudne do zaakceptowania. Zapewnia on zarazem, że wbrew medialnym spekulacjom wniosek o wprowadzenie zmian „wyszedł od Papieża, a nota werbalna została przez niego zatwierdzona”. Kard. Re zastrzega, że nie chodzi tu ingerencję Watykanu w sprawy państwa włoskiego, lecz o dialog, który jest niezbędny ze względu na szczególną i niezaprzeczalną rolę katolicyzmu we Włoszech. Zdaniem dziekana Kolegium Kardynalskiego, pomimo postępującej sekularyzacji dusza wielu Włochów jest nadal zakorzeniona w chrześcijaństwie. Cytuje on w tym kontekście słynne zdanie Bendetta Croce, filozofa-ateisty: nie możemy nie nazywać się chrześcijanami.
Właśnie ze względu na to zakorzenienie Włochów w chrześcijaństwie ustawa o homotransfobii jest w niektórych punktach sprzeczna z wrażliwością wielu ludzi – dodaje kard. Re w wywiadzie dla rzymskiego dziennika "Il Messaggero".
„Chcę przede wszystkim sprecyzować, że w żaden sposób nie poproszono o zablokowanie ustawy. Jesteśmy przeciwko wszelkim postawom czy gestom nietolerancji i nienawiści z powodu orientacji seksualnej, jak i pochodzenia etnicznego czy wyznania” - podkreślił sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kardynał Pietro Parolin.
Hierarcha zaznaczył: „Nasze zaniepokojenie dotyczy problemów interpretacyjnych, jakie mogłyby wyniknąć w przypadku uchwalenia testu z tak niejasnymi i niepewnymi zapisami, które mogłyby odroczyć do momentu osądzenia zdefiniowanie tego, co jest przestępstwem, a co nim nie jest”.
Poza tym, jak dodał, projekt nie daje sędziom koniecznych parametrów, by dokonać takiego rozróżnienia. „Pojęcie dyskryminacji pozostaje zbyt nieokreślone” - ocenił sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej. Jego zdaniem mogłoby to prowadzić do uznania różnych zachowań za podlegające karze.
Krzysztof Bronk, VaticanNews /PAP