"Jako odnowa stajemy w pokucie, prosząc Boga o to, by pokazał nam nasze grzechy i błędy tamtych dni. Tylko rany, do których dopuszcza się powietrze, mają szansę się zagoić. Musimy skończyć z retoryką uprzedzeń i zmierzyć się z prawdą o nas samych" - mówi Karol Sobczyk. W rozmowie z KAI podsumowuje I Ogólnopolskie Forum CHARIS.
Przebudzona charyzmatycznie i ekumenicznie Odnowa szybko zyskała bardzo dynamiczny wzrost. Już u początków lat 90. do Częstochowy na wspólne czuwanie przybywały setki tysięcy ludzi. Moc Ducha Świętego wymykała się spod kontroli, zderzając się z nieprzygotowaną na te doświadczenia kulturą kościelną, strukturami i silnym klerykalizmem. Wielu ludzi doświadczyło niezrozumienia, bólu i odrzucenia z powodu pragnienia życia z Duchem Świętym na co dzień. Z powodu lęku wielu ochrzczonych w Duchu Świętym katolików, aby móc swobodnie korzystać z darów duchowych, starało się tworzyć i przedstawiać katolicką odnowę charyzmatyczną, jako tę niemającą wpływów zielonoświątkowego dziedzictwa czy duchowości, a doświadczenia działania Ducha Świętego ukrywać, aby nie być narażonym na krytykę i trudności.
W międzyczasie zaczęły powstawać nowe wspólnoty, szukające swojej drogi poza oficjalnym Ruchem Odnowy w Duchu Świętym. Część z nich rodziło się w pewnej opozycji względem niego. W wielu miejscach współpraca tych środowisk była trudna, lub nie było jej wcale. Część ze wspólnot tej „nowej fali” była bardziej otwarta ekumenicznie, część nie. Część z uwagi na brak współpracy z oficjalną Odnową była negowana lub przyjmowana z dużymi obiekcjami.
Jakie znaczenie na tle tych historii miało I Ogólnopolskie Forum CHARIS?
To, co stało się podczas Forum, było niezwykle ważne na kilku poziomach. Po pierwsze: zostało jednoznacznie wskazane ekumeniczne powołanie całej odnowy charyzmatycznej, które papież Franciszek niejako przypomniał i powierzył go znów nam wszystkim na nowo. Od teraz nadrzędnym celem wszystkich rzeczywistości odnowy jest służba na rzecz jedności wszystkich wierzących w Jezusa Chrystusa. I nie chodzi tu o prozelityzm (przeciągnięcie wszystkich do Kościoła rzymskokatolickiego). Chodzi o służbę pojednania między chrześcijanami. O rozpoznanie w sobie rodzeństwa. O przyjęcie siebie nawzajem. O stawanie za sobą murem. A także o wymianę duchowych darów między nami, które mogą ożywiać nasze kościelne wspólnoty, pomimo istniejących między nami różnic.
Po drugie: wszyscy główni przedstawiciele Ruchu Światło-Życie, Odnowy w Duchu Świętym, Szkół Nowej Ewangelizacji i innych kluczowych rzeczywistości odnowy charyzmatycznej w Polsce spotkali się razem, uznając siebie nawzajem, wyrażając potrzebę współpracy i gotowość do stawania w służbie odnowie. Myślę, że wybrzmiało to bardzo wyraźnie: odnowa nie jest nasza, i nie należy do nikogo z nas. To odnowa Ducha Świętego. Każda z kościelnych wspólnot, inicjatyw i rzeczywistości jest suwerennie wzbudzana przez Ducha, aby dołączyć do służby na rzecz tego niezwykłego strumienia łaski, który przemienia Kościół, jaki obecnie znamy.
Po trzecie: wspólnie stanęliśmy w pokucie i wyznaniu grzechów naszej przeszłości.
Czy mógłbyś o tej pokucie powiedzieć więcej? To była bardzo poruszająca i historyczna - jeśli chodzi o polską rzeczywistość ruchów charyzmatycznych - modlitwa, którą poprowadziliście wspólnie z Marcinem Zielińskim.
Ja również jestem poruszony tym czasem. Wszyscy zgromadzeni liderzy, w tym również przedstawiciele głównych nurtów polskiej odnowy charyzmatycznej, stanęli razem we wspólnej pokucie za grzechy przeszłości, w szczególności te związane z rozłamami i podziałami, jakie miały miejsce w odnowie. A także te, w wyniku których suwerenne poruszenia gasły lub były zupełnie lekceważone. Pokutowaliśmy za grzechy naszego języka, a także za to, że odsuwaliśmy lub deprecjonowaliśmy ludzi, których Bóg wybrał.
Dlaczego to takie ważne? Ponieważ jeśli chcemy być służbą jedności, potrzebujemy wpierw wrócić do momentów, w których ta nasza jedność w Polsce doświadczyła podziałów, i znaleźć błędy po naszej stronie, które tę jedność zniszczyły. Wielu prężnie działających przedstawicieli odnowy charyzmatycznej, którzy w latach 80. i 90. doświadczyli głębokiej, realnej mocy i obecności Ducha Świętego, z różnych powodów znajduje się dzisiaj poza Kościołem katolickim. To powinno nas zastanowić, że dziś, kiedy w kontekście Kościoła mamy stosunkowo niski ostracyzm społeczny wobec społeczeństwa tamtych dni, właściwie nie ma takich sytuacji, aby członkowie katolickiej odnowy charyzmatycznej powoływali do istnienia nowe wspólnoty protestanckie. Powinniśmy zadać sobie to pytanie: jak bardzo silne musiało być doświadczenie Ducha Świętego w tamtym okresie, skoro pomimo niesprzyjających okoliczności kulturowych tylu ludzi decydowało się na konwersje? Przez wiele lat w odnowie uczyliśmy członków odnowy charyzmatycznej, że sytuacje te były spowodowane brakiem posłuszeństwa ówczesnych liderów odnowy, nadmierną zuchwałością lub próbami infiltracji obcej duchowości do Kościoła katolickiego. Myślę, że to spore uproszczenie. Nie twierdzę, że po stronie osób czy wspólnot konwertujących (lub wyrzuconych, bo takie sytuacje również miały miejsce) nie pojawiały się błędy lub nadużycia. Ale miałem okazję wysłuchać wielu historii tamtego okresu i myślę, że ze swojej strony potrzebujemy zdać sobie sprawę, że wśród wielu twarzy odnowy, są też takie, które poważnie nas zawstydzają. Dlatego jako odnowa stajemy w pokucie, prosząc Boga o to, by pokazał nam nasze grzechy i błędy tamtych dni. Tylko rany, do których dopuszcza się powietrze, mają szansę się zagoić. Musimy skończyć z retoryką uprzedzeń, i zmierzyć się z prawdą o nas samych. Tym bardziej, że każdy kto jest w małżeństwie wie, że konflikty najczęściej mają nie jedną, ale dwie strony.