Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un powiedział w piątek, że jego kraj powinien przygotować się zarówno do dialogu, jak i konfrontacji z USA. Bardziej jednak bierze pod uwagę konfrontację w związku ze "szczegółową analizą", której Pjongjang poddał nową administrację w Waszyngtonie - podała państwowa północnokoreańska agencja KCNA.
Uwagi Kima na temat USA pojawiły się trzeciego dnia posiedzenia plenarnego Komitetu Centralnego rządzącej Partii Pracy, zwołanego z celu podjęcia środków, mających rozwiązać "napiętą" sytuację żywnościową w Korei Płn., spowodowaną pandemią koronawirusa i tajfunem, który przeszedł tam w zeszłym roku.
Według KCNA Kim dokonał szczegółowej analizy tendencji politycznych administracji prezydenta USA Joe Bidena wobec Pjongjangu i wezwał do utrzymania "odpowiedniej strategicznej i taktycznej polityki przeciwdziałania" Stanom Zjednoczonym.
"Sekretarz generalny podkreślił potrzebę przygotowania się zarówno do dialogu, jak i konfrontacji, a zwłaszcza pełnego przygotowania się do konfrontacji w celu ochrony godności naszego państwa i jego interesów dla niezależnego rozwoju" - podała reżimowa agencja. Takie posunięcie "niezawodnie gwarantowałyby pokojowe środowisko i bezpieczeństwo naszego państwa" - dodano w komunikacie KCNA.
Agencja zaznacza, że przywódca Korei Płn. "wezwał do żywej i szybkiej reakcji na szybko zmieniającą się sytuację i skoncentrowania wysiłków na stabilnym przejęciu sytuacji na Półwyspie Koreańskim". Kim podkreślił również potrzebę "dalszego wzmocnienia strategicznej pozycji i aktywnej roli" Północy, przy jednoczesnym tworzeniu "sprzyjającego klimatu zewnętrznego" z własnych inicjatyw - dodała KCNA.
W środę Kim zakomunikował, że kondycja gospodarki jego kraju poprawiła się w pierwszej połowie tego roku, a całkowita produkcja przemysłowa wzrosła o 25 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Wezwał jednak do podjęcia działań w celu rozwiązania "napiętej" sytuacji żywnościowej, spowodowanej pandemią.
Korea Płn. nie zgłosiła oficjalnie ani jednego przypadku zakażenia koronawirusem, ale zagraniczni komentatorzy wyrażali wątpliwości co do wiarygodności oficjalnych danych płynących z Pjongjangu. Po wybuchu pandemii władze Korei Płn. zamknęły granice, a wewnątrz kraju zastosowały surowe środki zapobiegawcze.
Do tej pory Korea Północna odrzucała prośby Waszyngtonu o dyplomację, odkąd Biden został prezydentem USA. Negocjacje nuklearne między USA i Koreą Płn. znajdują się w martwym punkcie od zakończonego fiaskiem szczytu z udziałem ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa i przywódcy KRLD Kim Dzong Una w lutym 2019 roku.
Po objęciu urzędu prezydenta USA Joe Biden zarządził kompleksowy przegląd polityki amerykańskiej wobec północnokoreańskiego reżimu, by określić wszystkie możliwe opcje w obliczu rosnącego zagrożenia, jakie stanowi Korea Północna.
Na początku maja wysocy rangą politycy Korei Płn. w serii oświadczeń stwierdzili, że stosunek Bidena i członków jego administracji do Pjongjangu pokazuje, że Waszyngton zamierza utrzymywać wrogą politykę wobec Korei Północnej, która "będzie wymagała odpowiedniej odpowiedzi".
Kim w piątek nie wykluczył, że może dojść do jego spotkania z Bidenem, zaznaczył jednak, że amerykański prezydent wcześniej musiałby poczynić "pewne zobowiązania" wobec Korei Płn.
Biden z kolei niedawno mówił, że nie ma "złudzeń" co do trudności w przekonaniu Korei Północnej do rezygnacji z jej arsenału nuklearnego. "Nie mamy złudzeń co do trudności, absolutnie żadnych. Ostatnie cztery administracje nie zrealizowały celu. Jest to niewiarygodnie trudny cel" - mówił przy okazji mianowania dyplomaty Sung Kima na specjalnego przedstawiciela USA ds. Korei Płn.