W środę zmarł w USA w wieku 70 lat wpływowy dziennikarz i komentator radiowy i telewizyjny Rush Limbaugh. Znany był przede wszystkim jako gospodarz programu radiowego "The Rush Limbaugh Show". O jego poparcie zabiegali republikańscy prezydenci USA.
Limbaugh, który był chory na raka płuc, miał miliony dzielących jego konserwatywne poglądy słuchaczy i widzów. Przeprowadzał wiele wywiadów. W kręgach dziennikarskich określany był jako radiowa ikona, tytan, architekt ruchu centroprawicowego. Przypisuje mu się zdolność do tego, że prawicowe radio stało się w Ameryce opłacalne.
"Jego głos przyciągał miliony słuchaczy, wychwalał konserwatystów żądnych, by ich przekonania znajdowały odzwierciedlenie na falach radiowych i uczynił Republikanów mających na to niewielkie szanse osobistościami na skalę krajową" - zauważyło radio publiczne NPR.
Jak podkreślają media w USA, wpływ Limbaugha w kręgach konserwatywnych był tak wielki, że zabiegali o niego trzej prezydenci republikańscy: George H.W. Bush, George W. Bush oraz Donald Trump. Przyznał on w lutym 2020 roku dziennikarzowi najwyższe amerykańskie odznaczenie cywilne, Prezydencki Medal Wolności.
Limbaugh do końca był zagorzałym orędownikiem byłego prezydenta. Podzielał jego twierdzenia, że podczas ostatnich wyborów dopuszczono się fałszerstw.
Trump mówił w środę, że rozmawiał z swym zwolennikiem kilka dni wcześniej i był on już w bardzo złym stanie. Przypomniał, że po raz pierwszy spotkali się po rozpoczęciu kampanii prezydenckiej w 2016 roku. "Był ze mną od samego początku" - stwierdził były prezydent.
W oświadczeniu, wygłoszonym po wywiadzie dla konserwatywnej telewizji Fox, Trump wraz z żoną Melanią złożył rodzinie zmarłego "najszczersze kondolencje".
"Jego honor, odwaga, siła i lojalność nigdy nie zostaną zastąpione. Rush był patriotą, obrońcą wolności, wierzył w wielkość, jaką reprezentuje nasz kraj. () Będzie nam go bardzo brakowało" - powiedział Trump.
Liberalna stacja CNN określiła natomiast Limbaugha jako "samozwańczego doktora demokracji" przewodzącego konserwatywnej rewolucji medialnej. "Uderzał- jak mówił - w feminazistki, nawiedzonych ekologów, komunistycznych liberałów i prominentnych Afroamerykanów, a zwłaszcza w byłego prezydenta Baracka Obamę" - oceniła CNN.