"My, kapłani i zakonnicy, musimy być bardziej obecni na froncie tej bitwy. Dzięki ewangelicznej inteligencji można pocieszyć tych, którzy zmagają się z bólem i samotnością, nie naruszając zasad".
Kardynał Konrad Krajewski sam niedawno był hospitalizowany z powodu koronawirusa. Teraz odwiedził rzymski szpital św. Jana na Lateranie i chorych leczonych na tamtejszym oddziale covidowym. Musiał się przedstawić chorym, bo trudno było rozpoznać kardynała ubranego w strój ochronny, skrytego za maską.
Przeczytaj też:
"Nie jestem lekarzem, jestem ks. Konrad" - przedstawił się leczonemu tam penitencjarzowi bazyliki Santa Maria Maggiore, ojcu Wojciechowi Morawskiemu OP, kiedy zakonnik przywitał go słowami "Dzień dobry, panie doktorze".
Papieski jałmużnik chciał przynieść bliskość i odwagę tym, którzy cierpią i walczą, jednocześnie zachęcając w ten sposób kapłanów, aby częściej chodzili do chorych, oczywiście przestrzegając wszystkich zasad bezpieczeństwa. "My, kapłani i zakonnicy, musimy być bardziej obecni na froncie tej bitwy. Nie możemy się zaszyć".
Kard. Krajewski zaznaczył, że zrozumiała jest obawa przed zarażeniem, ale przypomniał, że dzięki "fantazji i ewangelicznej inteligencji można pocieszyć innych, którzy zmagają się z bólem i samotnością, nie naruszając zasad!".