Amerykański weteran II wojny światowej, odnalazł trójkę dzieci, które spotkał 70 lat wcześniej we Włoszech.
Jak odnaleźć trójkę dzieci po 70 latach? To nie lada wyzwanie. Żeby odnaleźć Bruno, Mafaldę i Giulianę, córka pana Martina Adlera zamieściła apel w internecie wraz ze zdjęciem uśmiechniętego ojca z dziećmi. Za zdjęciem kryje się poruszająca historia, którą opisuje Rachelle Shalley Adler Donley na swoim Facebooku.
Martin Adler i inny żołnierz sprawdzali domy we włoskim mieście w poszukiwaniu ukrywających się niemieckich żołnierzy. Weszli do domu i zobaczyli kosz, który się trząsł. Żołnierze celowali z karabinów maszynowych Thomson, wzywając każdego, kto tam był, aby wyszedł. Wbiegła Włoszka krzycząc "nie, nie, dzieci, nie, nie!" Tata powiedział, że wszyscy krzyczeli i byli bardzo zdenerwowani! Kosz się otworzył i wyszły z niego dzieci. Mój tata i drugi żołnierz zaczęli się śmiać, ponieważ byli tak szczęśliwi, że do niego nie strzelili. Powiedział, że gdyby dzieci zwlekały dłużej, prawdopodobnie by to zrobili. Mój tata zapytał, czy mógłby zrobić sobie z nimi zdjęcie. Ich matka zgodziła się, ale dopiero wtedy, gdy włożyły najlepsze ubrania. Ten uśmiech na twarzy taty, jest to prawdopodobnie najszczęśliwszy [moment], jaki był podczas całej wojny.
Córka Martina chciała jakoś podnieść swojego ojca na duchu po miesiącach kwarantanny i znalazła to zdjęcie, pisze NY Times. Podzieliła się nim na wielu portalach historycznych z dopiskiem, że próbuje znaleźć te dzieci z Włoch, a jej ojciec Martin Adler (lat 96) byłby zachwycony, a także prosi o udostępnienie.
W poszukiwaniach pomógł autor książek o II wojnie światowej Matteo Incerti, który również wystosował apel na mediach społecznościowych, a także poprosił o pomoc lokalnych dziennikarzy. Apel ze zdjęciem ukazał się w gazetach, a także w telewizji TG1. I był to strzał w 10. Bruno Naldi (83 lata i mieszkający w Castel San Pietro Terme niedaleko Bolonii) powiedział, że jego siostrzenica widziała to zdjęcie w telewizji i natychmiast zadzwoniła do jego siostry Giuliany i powiedziała: „To ty”. Następnego dnia Bruno spotkał się ze swoimi siostrami, 81-letnią Mafaldą i 79-letnią Giulianą. Cała trójka stwierdziła, że to rzeczywiście oni są na zdjęciu.
Matteo Incerti skontaktował ich z panem Adlerem na Florydzie i wszyscy spotkali się wirtualnie, a wydarzenie transmitowane było przez TG1.
Jeszcze przedświąteczne spotkanie było bardzo emocjonujące. Pan Adler wspomniał w wywiadzie dla "Il Resto di Carlino" (16 grudnia 2020), że do głowy przyszło mu wiele wspomnień. Był też niezmiernie wdzięczny swojej córce za pomoc. Bardzo się również ucieszył, że rodzeństwo ma dużą rodzinę.
Pan Naldi przyznał, że nie pamięta za bardzo tego spotkania z amerykańskim żołnierzem - zwraca uwagę NY Times - Do spotkania doszło w Monterenzio, gdzie rodzina mieszkała podczas wojny. Pamiętał przede wszystkim armaty na dziedzińcu i Amerykanów, którzy dawali im ciastka i czekoladę. - Gdy masz 7 lat, tylko tyle pamiętasz - powiedział. W domu za bardzo nie mówiło się o tym wydarzeniu.
Córka pana Adlera też stwierdza, że ojciec nie mówił o wojnie przez bardzo długi czas, a jedyną historią, którą opowiadał z uśmiechem była ta o dzieciach. Pan Adler wspominał również bohaterstwo matki dzieci, która wbiegła przed karabiny. Marzeniem Martina jest podróż do Włoch, by móc jeszcze raz zobaczyć i przytulić "włoskie dzieci".
M. Gajos /ilrestodelcarlino.it/ nytimes.com/FB