Z tej drogi nie da się zejść, bo za długo i za szybko nią idziemy. I obiektywnie może ona nam przynieść wiele dobrego. Świat cyfrowy i analogowy tak bardzo się z sobą przeplatają, że czasami gubimy się, trudno nam stwierdzić, w którym aktualnie jesteśmy.
Tydzień temu w „Gościu” opublikowałem artykuł o fejkach, czyli manipulacjach i kłamstwach, których internet jest naturalnym rozsadnikiem. Uważam je za ogromne zagrożenie nie tylko dla każdego z nas z osobna, ale także dla nas jako wspólnoty. Zainteresowanych odsyłam do tego materiału. Przygotowując go, przejrzałem wiele statystyk, robię to zresztą od lat. I nie widzę światełka w tunelu. A jeżeli już, to jest to raczej światło nadjeżdżającej lokomotywy. Dzieci zaczynają korzystać z sieci średnio około 6. roku życia. Choć – jak to bywa ze średnią – spora grupa jest dużo młodsza. Dwa lata później – jak deklaruje większość z nich (70 proc.) – korzystają już z sieci w pełni samodzielnie i bez nadzoru rodziców. Są w drugiej klasie szkoły podstawowej. To wtedy ponad połowa z nich spotyka się z różnymi przejawami internetowej przemocy. Ponad 10 proc. z nich doświadcza regularnego, długotrwałego nękania w sieci przez rówieśników. Problem dotyczy w naszym kraju setek tysięcy dzieci. Rodzice 85 proc. z nich nie mają o tym pojęcia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek