Ci, którzy dopuścili się grzechów nazywanych przez ojca Badeniego „wołającymi o pomstę do nieba”, powinni zostać ukarani. To jasne. Ale stosowana powszechnie zasada odpowiedzialności zbiorowej jest ślepą uliczką. Bronię niewinnych księży, którzy ostatnio nieustannie dostają rykoszetem.
Dziś bycie księdzem nie jest już żadną nobilitacją, ale często rodzajem obciachu – bez owijania w bawełnę mówił mi przed miesiącem o. Mariusz Orczykowski, rektor seminarium krakowskich franciszkanów. – To pokorna posługa, która została dzięki Bogu odarta z jakiegoś zaszczytu, splendoru. To dobra szkoła pasterzy, którzy mają, jak przypomina papież Franciszek, „pachnieć owcami”. W stu procentach zgadzam się z przedmówcą. Ktoś, kto decyduje się na przestąpienie progu seminarium czy klasztornej furty, musi zmierzyć się z falą hejtu, nieprzychylną, osądzającą opinią publiczną i łatką pedofila, którą od czasu do czasu przypną mu „życzliwi” (znajomi księża przerabiają to ostatnio regularnie).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz