Przez dwa lata na pustyni więzili go dżihadyści, nakłaniając do przejścia na islam. Ksiądz Pierluigi Maccalli przetrwał niewolę dzięki modlitwie różańcowej, której nauczyła go babcia.
Gdy nadeszła wieść, że odzyskał wolność, w jego rodzinnej parafii rozdzwoniły się dzwony. A potem w całej diecezji Crema w północnych Włoszech. Gdy ks. Maccalli wspomina lata w niewoli, w jego oczach widać łzy. – Najtrudniejszy był moment, gdy po raz pierwszy założyli mi kajdany i łańcuchem przykuli do drzewa. Uwalniali mnie tylko wtedy, gdy musiałem pójść za potrzebą, ale i wówczas stało przy mnie dwóch uzbrojonych strażników – wspomina należący do Stowarzyszenia Misji Afrykańskich misjonarz. I dodaje z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru: – Czułem się jak syn św. Piotra w Okowach, który jest patronem mojej rodzinnej parafii w Madignano.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska