Niemiecki obóz przesiedleńczy w Potulicach zbudowano w 1941 roku. Został założony dla polskich rodzin wysiedlanych z Pomorza, ale na jego terenie wydzielono również obóz dla... dzieci.
Regina – niespełna siedem miesięcy. Gertruda – trochę ponad trzy lata. Jadwiga – niespełna dwa. Franciszek – półtora roku. To nie jest lista dzieci z młodszej grupy w przedszkolu czy żłobku, tylko cytat z... cmentarza. Cztery imiona z sześciu, na dwóch zaledwie krzyżach nagrobnych, których setki zapełniają potulicką nekropolię. Jak może się czuć dorosły pośród takich grobów? Czy podobnie zagubiony jak tamte dzieci? Życie w Potulicach sprawiło, że siedmiolatek musiał być jak opoka, jak ojciec, dla trzylatki, bo od jego opieki zależało jej życie. – Co pani czuje, kiedy słyszy nazwę Potulice? – pytam Barbarę Kruczkowską po prawie osiemdziesięciu latach od tamtych wydarzeń. Nie potrafi odpowiedzieć. Płacz odbiera jej mowę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Adam Pawlaszczyk