Czternaście dni - na tyle wystarczy łóżek respiratorowych przy obecnej dynamice rozwoju koronawirusa w Polsce; tak wynika z modelu matematycznego szacującego wydolność systemu - pisze czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna".
"DGP" pisze, że obecnie Polska ma ponad 1000 respiratorów dla pacjentów z COVID. 467 jest zajętych. Analizę tego, ile mamy czasu do wyczerpania zasobów, przeprowadzili matematycy z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy śledzą rozwój epidemii.
"Różnice są widoczne w podziale na województwa. W niektórych może dojść do załamania szybciej, inne dysponują większymi rezerwami. Krytyczny punkt może zostać oddalony, jeśli rząd udostępni kolejne respiratory (ich maksymalna liczba to 11 tys.). Dyrektorzy szpitali przekonują jednak, że nie tylko o sprzęt chodzi. Problemem jest brak specjalistów do jego obsługi. Przede wszystkim pielęgniarek o specjalności anestezjologicznej. Ministerstwo Zdrowia chce wprowadzić szkolenia dla personelu pielęgniarskiego. Dyrektorzy są sceptyczni - edukacja może trwać wiele miesięcy, pomoc jest potrzebna od dziś" - czytamy w "DGP".
Jak pisze dziennik, w związku ze wzbierającą falą zachorowań od kilku dni rząd zastanawia się nad wprowadzeniem kolejnych zaostrzeń.
"Decyzje możemy poznać dziś. Będą dotyczyły wesel i innych tego typu imprez. Dojdzie albo do kolejnych ograniczeń do 30 osób w strefach czerwonych lub 50 w żółtych, albo nawet wprowadzenia całkowitego zakazu. Trwa debata o tym, czy zamykać szkoły. Przeciwne tym pomysłom jest MEN, przede wszystkim z uwagi na jakość edukacji. W grę wchodzi scenariusz stopniowego przechodzenia na naukę zdalną. Najpierw szkoły średnie, później uczniowie klas 4?8 w szkołach podstawowych, na końcu dzieci z nauczania początkowego" - pisze gazeta.
Jak dodaje, rząd zastanawia się także nad pakietem rozwiązań, które mają zachęcić lub zmusić lekarzy do pracy z chorymi na COVID-19. Rozważane są m.in. wyższe dodatki do pensji czy pomysły na weryfikację zwolnień chorobowych wystawianych lekarzom.