Protest kobiet w Mińsku. OMON nawet babci nie odpuści

Co najmniej 159 osób zatrzymali funkcjonariusze struktur siłowych w sobotę podczas marszu kobiet w Mińsku - poinformowało centrum praw człowieka Wiasna.

Do masowych zatrzymań doszło około dwóch godzin od momentu rozpoczęcia kobiecego protestu przy centrum handlowym Ajsberg na ulicy Kołasa w Mińsku.

Na liście zatrzymanych, którą na bieżąco sporządza centrum praw człowieka Wiasna, widnieje już 159 nazwisk, jednak zatrzymanych na pewno było więcej.

Na liście Wiasny są same kobiety. Wśród nich była także 73-letnia Nina Bahińska, znana uczestniczka protestów opozycji. Zabrano ją do więźniarki, lecz później wypuszczono.

Zatrzymań dokonywał OMON oraz osobnicy w zielonych kombinezonach bez oznak rozpoznawczych i maskach.

Sobotni pochód kobiet stał się już tradycyjnym wydarzeniem, odkąd na Białorusi trwają protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich 9 sierpnia. Oficjalnie zwyciężył w nich Alaksandr Łukaszenka, zdobywając 80,1 proc. głosów.

Kobiety, które niosły m.in. biało-czerwono-białe flagi, parasolki i balony w tych barwach oraz plakaty, domagały się m.in. dymisji Łukaszenki, uwolnienia więźniów politycznych i zaprzestania przemocy. Według niezależnej Naszej Niwy w marszu brało udział ok. 2 tys. uczestniczek.

W ubiegłym tygodniu podczas sobotnich protestów zatrzymano w Mińsku ok. 100 osób – taką informację podało MSW. Dzień później podczas niedzielnej manifestacji w stolicy zatrzymano ponad 500 osób, a w całym kraju – 774.

« 1 »