Sześcioro zatrzymanych w Mińsku białoruskich dziennikarzy oczekuje w milicyjnym komisariacie na jutrzejszy proces "za udział w nielegalnej akcji". Redakcja TUT.by na znak protestu spędzi noc pod budynkiem milicji.
Pomimo zapowiedzi milicji, że zatrzymani w czasie akcji protestu dziennikarze mają mieć tylko sprawdzone akredytacje, zostali oni zatrzymani. W komisariacie oczekują na jutrzejszy proces za udział w nielegalnej akcji.
Dziennikarze byli oznaczeni jako prasa. Wśród nich jest dwoje reporterów TUT.by, a także pracownicy Komsomolskiej Prawdy i agencji BiełaPAN.
Na znak protestu i solidarności z zatrzymanymi 20 dziennikarzy niezależnego portalu TUT.by zamierza spędzić noc pod rejonowym oddziałem milicji.
Wtorek był 24. dniem protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich. W ciągu dnia na protest wyszli studenci różnych uczelni, którzy przez kilka godzin próbowali przedostać się do siedziby ministerstwa edukacji, by złożyć tam petycję z żądaniem dymisji Alaksandra Łukaszenki i uwolnienia więźniów politycznych. Milicja próbowała przeszkodzić w marszu, blokując ulice i dokonując zatrzymań, w tym - jak widać na nagraniach wideo - z użyciem siły.
Według centrum praw człowieka Wiasna zatrzymano ponad 70 osób. Większość z nich wypuszczono, inni czekają na procesy.
Wieczorem odbywały się kolejne akcje protestu i łańcuchy solidarności w różnych częściach miasta. Kilkaset osób zebrało się na Placu Niepodległości, gdzie odbyły się m.in. tańce i korowody. Przed Czerwonym Kościołem znowu modlono się m.in. w intencji niewpuszczonego do kraju zwierzchnika białoruskich katolików abp. Tadeusza Kondrusiewicza.
W czasie wieczornych akcji milicja nie interweniowała, jednak wzywała uczestników do rozejścia się, a dziennikarzy - do zachowania "bezpiecznej odległości".