Z cyklu: Jaki film warto obejrzeć?
Jak to dobrze mieć dziadka, który nie wyobraża sobie dnia bez dobrego filmu. Nie powiem, czasem zaczyna brakować mi tytułów. W każdym razie dzięki dziadkowi odkryłam "Żandarma" z Louisem de Funèsem. Choć o samym filmie słyszałam i wiem, że istnieje w dodatku kilka części, to jakoś wcześniej nie udało mi się go obejrzeć. Jest rewelacyjny! Dawka śmiechu idealna podczas pandemii.
Inspektor Ludovic Crouchot (Louis de Funès) to człowiek o żelaznych zasadach, stoi na straży porządku o każdej porze dnia i nocy, a gdy brak miejsca w celi jest w stanie poświęcić ramę od łóżka, by łobuz odsiedział swoje przypięty w kajdankach. Jego zaangażowanie w służbę zostaje nagrodzone awansem. Wraz z córką Nicole (Geneviève Grad) zostaje przeniesiony do pięknego Saint Tropez.
Na dzień dobry szkoli podwładnych, wypisuje mnóstwo mandatów i pragnie podlizać się nowemu szefowi. Jego córka próbuje się w tym czasie odnaleźć w nowej rzeczywistości. Młodzież jednak widzi w niej dziwaczkę przynajmniej, gdy mówimy o stroju. Ostatecznie wybiera się z ojcem na zakupy, ale efekt powalający nie jest.
By zyskać nowych przyjaciół stwierdza, że jest córką milionera, podróżuje jachtem, a sukienka to ostatni krzyk mody na Hawajach. Jej kłamstwo to dopiero początek serii niefortunnych zdarzeń.
Crouchot w tym czasie próbuje pomóc komendantowi w ujęciu nudystów. Przeprowadza szeroko zakrojoną akcję i odnosi sukces. Ale... po chwili może wpaść w niezłe tarapaty przez własną córkę.
Ja osobiście jestem fanką Louisa i bardzo lubię jego przesadną grę. Reszta aktorów też jest dobrze dobrana. Myślę, że część z nas od razu skojarzy także muzykę z tego filmu. Dialogi są zabawne. A przy tym komedia jest lekka i niegłupia, jak to się zdarza coraz częściej, gdy mówimy o nowszych filmach.
Polecam. Poniżej zwiastun.
"Le Gendarme de Saint-Tropez" - TrailerM. Gajos