Historia przełamującej bariery, silniejszej niż śmierć, miłości chrześcijańskiego rycerza i muzułmańskiej dziewczyny może być wskazówką, gdzie szukać dróg do szacunku i przyjaźni. Miłość kruszy mury i przezwycięża wrogość. Dał temu wyraz Jan Paweł II, gdy po zamachu na swoje życie, w rocznicę objawień fatimskich, 13 maja 1981 roku, cudownie ocalony, przebaczył tureckiemu zamachowcowi.
Każdy, kto widział panoramę Jerozolimy, musiał zwrócić uwagę na rzucającą się w oczy, dominującą pośród zabudowy Starówki ogromną, złotą kopułę. To Kopuła na Skale, która wraz z sąsiednim meczetem Al-Aksa tworzy jedno z najświętszych miejsc islamu. Zbudowano ją w VII wieku, po wyparciu z Jerozolimy chrześcijan, w miejscu szczególnym; to tu Abraham miał ofiarować Bogu Izaaka, Salomon zbudować świątynię, a w końcu Mahomet odbyć nocną podróż do nieba.
Większość chrześcijan, patrzących na tę wspaniałą kopułę, nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że po jej wewnętrznej stronie znajdują się imponujące, długie na 240 metrów mozaiki, zawierające najstarszy znany nam zapis koraniczny, z wyznaniem wiary w Allaha oraz… niewiary w Trójcę Świętą i bóstwo Chrystusa. „Mesjasz, Jezus syn Marii, jest tylko posłańcem Boga (…). Wierzcie więc w Boga i Jego posłańców i nie mówcie: "Trzy!" Zaprzestańcie! (…) Bóg - Allah - to tylko jeden Bóg! On jest nazbyt wyniosły, by mieć syna!”. Przesłanie Kopuły Skały związane jest z okolicznościami, w jakich ją budowano. Islam powstawał i rozwijał się w konkurencji do chrześcijaństwa. Nic dziwnego, że po zdobyciu Jerozolimy, miasta jak żadne inne związanego z życiem i działalnością Jezusa, muzułmanie chcieli podkreślić prawdziwość swojej wiary i błędność religii wrogów. Nie zmienia to jednak faktu, że wiara w boskość Jezusa pozostaje kamieniem niezgody między chrześcijaństwem a islamem, utrudniającym współpracę i wzajemny szacunek.
Czy wobec tego istnieje szansa na zbliżenie między tymi dwoma wielkimi religiami monoteistycznymi, których wyznawcy stanowią ponad połowę ludzkości? A może nawet wyobrażalne jest uznanie boskości Jezusa przez wyznawców islamu? Po ludzku wydaje się to niemożliwe, jednak niektórzy teologowie i publicyści katoliccy dostrzegają znak nadziei w objawieniach fatimskich. Tak bowiem, jak w przypadku objawień w Guadelupe zdumiewający jest tajemniczy wizerunek Maryi, tak w objawieniach fatimskich zastanawiające jest ich miejsce.
Nie ma nigdzie na świecie drugiej miejscowości o nazwie Fatima. Czy to nie dziwne, że objawienia miały miejsce w miasteczku o tej nietypowej nazwie, będącej zarazem popularnym, żeńskim imieniem arabskim, rozsławionym przez ukochaną córkę Mahometa? Jeśli w dziełach bożych nie ma przypadków, to co Opatrzność chce nam przez ten zbieg okoliczności powiedzieć? Odpowiedzi na to pytanie próbował udzielić sługa boży, arcybiskup Fulton Sheen, w wydanym w 1953 roku dziele „The World’s First Love”. Przypomniał on, że powstały w VIII wieku islam skutecznie wyparł chrześcijaństwo z Afryki Północnej i Azji Mniejszej, a „misjonarskie wysiłki Kościoła wobec tej grupy (…) kończyły się niepowodzeniem, ponieważ muzułmanie zwykle nie są podatni na nawrócenie”. Sheen był jednak przekonany, że muzułmanie „w końcu” uwierzą w boskość Chrystusa. Zdaniem sługi Bożego „stanie się to nie poprzez bezpośrednie głoszenie chrześcijańskiej nauki, lecz poprzez wezwanie muzułmanów do oddawania czci Matce Boga”. Sheen przypomniał, że Koran z wielkim szacunkiem traktuje Maryję, a muzułmanie wierzą w Dziewicze Narodzenie. Po śmierci Fatimy, swej ukochanej córki, Mahomet napisał: „Będziesz najbardziej błogosławioną spośród kobiet w Raju, po Maryi.” Właśnie dlatego, zdaniem Sheena, Maryja na miejsce swoich objawień wybrała miejscowość o niepowtarzalnej, egzotycznej nazwie: „Wierzę, że Najświętsza Dziewica wybrała sobie miano ‘Matki Boskiej z Fatimy’ jako obietnicę i znak nadziei dla ludów muzułmańskich i jako zapewnienie, że ci, którzy okazują jej tak wiele szacunku, pewnego dnia przyjmą również Jej Boskiego Syna”.
Skąd jednak tajemnicza nazwa małej portugalskiej miejscowości, jak doszło do nazwania jej arabskim imieniem? Sheen znalazł odpowiedź w historii z czasów średniowiecza, gdy chrześcijanie wyzwalali Portugalię z rąk muzułmanów. „Gdy zostali wreszcie z niej wyparci, muzułmanami dowodził ostatni wódz, który miał piękną córkę o imieniu Fatima. Zakochał się w niej katolicki chłopak, ona odwzajemniła jego miłość i nie tylko pozostała w Portugalii, gdy muzułmanie odeszli, lecz przyjęła również wiarę katolicką. Jej młody mąż był w niej tak zakochany, że przemianował miasto w którym mieszkali; odtąd nosiło ono nazwę Fatima”.
W 2017 roku, w 100-lecie objawień fatimskich, w polskiej prasie katolickiej pojawił się szereg tekstów przypominających orędzie arcybiskupa Sheena oraz przytoczoną przez niego opowieść o pochodzeniu nazwy Fatima. Nikt nie dotarł jednak jeszcze do źródeł tej opowieści. Historię miłości portugalskiego rycerza Gonçalo Hermigueza i muzułmańskiej dziewczyny o imieniu Fatima znamy z dwóch tekstów. Pierwszy z nich to kronika Bernardo de Brito, mnicha cysterskiego, doktora teologii i kronikarza królewskiego, żyjącego w latach 1569-1617. De Brito był związany ze słynnym klasztorem Alcobaça, powstałym pod koniec XII wieku, kluczowym dla średniowiecznej Portugalii ośrodkiem nauki, kultury i polityki. Przyklasztorny kościół pod wezwaniem Matki Bożej Zwycięskiej był w średniowieczu największą budowlą sakralną w Portugalii. Na przełomie XVI i XVII wieku, kiedy żył de Brito, klasztor utracił już część swojej dawnej świetności, jednak wciąż jeszcze posiadał najważniejsze i najbogatsze zbiory archiwalne i biblioteczne w kraju. Korzystając z ich zasobów, a także ze źródeł pochodzących z innych portugalskich klasztorów, de Brito napisał „Da Chronica Cister”, ukończoną w 1599, a wydaną drukiem w 1602 roku. W kronice tej, znajdującej się obecnie w Bibliotece Narodowej Portugalii, przedstawił historię zakonu cystersów w tym kraju od chwili rozpoczęcia przez nich działalności.
W księdze VI-tej właśnie kroniki napotykamy na rozdział „O założeniu klasztoru Santa Maria dos Tamaraes, który był filią klasztoru w Alcobaça…”. Jest w nim opisana historia Gonçalo Hermigueza, zwanego „pogromcą Maurów”, który w święto Jana Chrzciciela, 24 czerwca 1169 roku (ta data widnieje w rękopisie, brak jej w wersji drukowanej kroniki), na czele grupy portugalskich rycerzy, zaatakował znienacka gromadę niczego nie spodziewających się Maurów, świętujących za murami twierdzy Alcacer do Sal z okazji przesilenia letniego. Wśród zaatakowanych znajdowała się młoda, piękna kobieta, której widok zauroczył Hermigueza do tego stopnia, że stoczył kilka zaciętych potyczek, by wyrwać ją z rąk obrońców i uprowadzić. Okazało się, że branka to dama dworu o imieniu Fatima (wbrew temu, co twierdził arcybiskup Sheen, źródła nie wspominają, jakoby była córką wodza muzułmanów). Pod wrażeniem miłości i dobroci rycerza, który poprosił króla o zgodę na uwolnienie jej z niewoli i poślubienie, szybko odwzajemniła jego uczucie. Po chrzcie, na którym przyjęła imię Oriana, została żoną Hermigueza.
Historia ich miłości została uwieczniona w najstarszym zachowanym portugalskim wierszu; de Brito przytacza go w swojej kronice w całości. To właśnie drugie źródło, opisujące tamte wydarzenia. Wiersz w sugestywny sposób oddaje uczucia rycerza, który w ogniu bitwy dostrzegł i pokochał piękną kobietę i walczył o nią, bojąc się ją utracić, a w końcu nie posiada się z radości, że zdobył wybrankę i doświadcza jej miłości. De Brito nie podaje, w jaki sposób dotarł do tego wiersza, którego autorem był podobno sam Hermiguez.
Wróćmy jednak do kroniki de Brito. Opowiada ona dalej, że rycerz niedługo cieszył się szczęściem; na skutek śmiertelnej choroby utracił ukochaną Orianę zaledwie rok po ślubie. Nieutulony w smutku został mnichem i wstąpił do klasztoru Alcobaça, tego samego, w którym około 430 lat później de Brito pisał swoją kronikę. Składając śluby zakonne rycerz ofiarował zakonowi część swoich dóbr, między innymi posiadłość ziemską w pobliżu miejscowości Ourém. Wkrótce potem przeor polecił mu, by w towarzystwie pięciu innych zakonników właśnie tam założył nowy konwent. Stało się to możliwe dzięki dużemu wsparciu Afonso Henriquesa, pierwszego króla Portugalii, który darzył Hermigueza, niegdyś ulubionego rycerza królewskiego, sporą estymą. W ten sposób 23 czerwca 1171 roku został otwarty i poświęcony kościół pod wezwaniem Maryi Dziewicy Pani Naszej wraz z klasztorem Santa Maria dos Tamarães (św. Marii od tamaryszków – czyli pięknych krzewów, występujących w okolicy). W klasztorze tym, odległym o około 5 kilometrów od obecnej Fatimy, Gonçalo "wiódł żywot bogobojny" aż do swojej śmierci.
Na tym kończą się informacje, podane w kronice. Warto jedynie dodać, że dla de Brito licząca sobie za jego czasów blisko pięć wieków historia tajemniczej mauretańskiej żony Hermigueza była na tyle ważna, iż nie tylko poświęcił jej całą księgę VI kroniki, przytaczając przy tym miłosny wiersz rycerza, ale zamieścił hasło „Fatima Mauryjka, jej konwersja i śmierć” w skorowidzu rzeczowym drukowanego wydania.
Na podstawie tekstu de Brito możemy się tylko domyślać, że Hermiguez sprowadził w pobliże nowego klasztoru doczesne szczątki Fatimy – Oriany. Faktem jest, że blisko 750 lat później w tej właśnie miejscowości, nazwanej imieniem kobiety, która z miłości stała się chrześcijanką, doszło do najważniejszych objawień maryjnych w XX wieku. Historia przełamującej bariery, silniejszej niż śmierć, miłości chrześcijańskiego rycerza i muzułmanskiej dziewczyny może być wskazówką, gdzie szukać dróg do szacunku i przyjaźni. Miłość kruszy mury i przezwycięża wrogość. Dał temu wyraz Jan Paweł II, gdy po zamachu na swoje życie, w rocznicę objawień fatimskich, 13 maja 1981 roku, cudownie ocalony, przebaczył tureckiemu zamachowcowi. I tak po 812 latach niebo wysłało z Fatimy kolejny znak działania Opatrzności Bożej nad światem i ludźmi. Kiedy pojawi się następny?
***
Autorka korzystała z licznych prac naukowych. Szczególnie cenną okazała się monografia berlińskiego proboszcza Christiana Friedricha Bellermanna „Die alten Liederbücher der Portugiesen“ z 1840 r. Za pomoc w tłumaczeniu staroportugalskich tekstów autorka serdecznie dziękuje pani M. Manueli Pardal Krühler z Freie Universität w Berlinie.
Krystyna Żurek