Kolejne kraje, firmy i instytucje za granicą zakazują stosowania kontrowersyjnej aplikacji do wideokonferencji - Zooma. Chodzi o względy bezpieczeństwa. Mimo to aplikacja króluje w polskich szkołach - pisze czwartkowa "Rzeczpospolita".
Problem z ochroną danych użytkowników, włamania na telekonferencje, emisja obscenicznych treści to - jak wskazuje gazeta - wierzchołek góry lodowej problemów, z którymi zmaga się dziś jedno z najbardziej popularnych rozwiązań do zdalnej pracy i nauki. "Nie bez powodu firma Zoom Video Communiactions (ZVC) jest pod ostrzałem" - ocenia "Rz".
Gazeta informuje, że Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zamierza jednak ani zakazywać, ani rekomendować szkołom wycofania się z tej aplikacji.
Przypomina, że popyt na aplikację Zoom wystrzelił wraz z pandemią koronawirusa. Na narzędzie do prowadzenia wideokonferencji, również dostępne bezpłatnie, rzuciły się firmy, które chciały mieć kontakt z pracownikami, a także szkoły, w celu prowadzenia zdalnej nauki.
Notowany na nowojorskiej giełdzie producent zwiększył swoją wartość w ledwie trzy miesiące br. o ponad 100 proc. Jeszcze w grudniu kapitalizacja ZVC sięgała 15 mld dol., a z platformy korzystało 10 mln klientów. Dziś wycena to już ok. 35 mld dol., a liczba użytkowników - ponad 200 mln.
"Rz" podnosi, że firma nie była jednak przygotowana na taki boom: bezpieczeństwo aplikacji okazało się kompletną porażką. Mnożą się mniej lub bardziej poważne incydenty (smaczku dodaje fakt, iż ruch sieciowy konferencji Zoom przechodzi przez Chiny). W konsekwencji - jak zauważa gazeta - równie szybko użytkownicy zaczynają rezygnować z tego narzędzia.