Maurizio Bertaccini miał 68 lat, od 24 marca leżał w szpitalu. To pierwszy lekarz, który zmarł z powodu koronawirusa w prowincji Rimini.
Historię diakona stałego, który z chorobą walczył już od 18 marca, a odszedł do Pana we wtorek 14 kwietnia, opisał Roberto Guiducci z katolickiego dziennika „Avvenire”.
Maurizio Bertaccini należał do wspólnoty Mała Rodzina Wniebowziętej z Montetauro, która zajmuje się osobami z bardzo poważnymi niepełnosprawnościami. Był nie tylko pierwszym lekarzem w Rimini, który zmarł na COVID-19, ale także pierwszym diakonem stałym, którego pokonał wirus. Zmarł w szpitalu Infermi w Rimini.
Zostawił – jak pisze R. Guiducci – cztery rodziny: tę naturalną, wspólnotę z Montetauro, diecezję i rodzinę lekarską.
Z Marią, którą wszyscy nazywali Mariuccią (Marysieńką), ożenił się w Savignano nad Rubikonem 8 grudnia 1979 roku. Wcześniej ukończył Wydział Lekarski Uniwersytetu w Bolonii. W pierwszym okresie pracował także jako dentysta w Savignano. Później przeprowadził się z rodziną do Montetauro, by być bliżej swojej wspólnoty – Małej Rodziny Wniebowziętej, w której się formował i w której złożył profesję w 1997 r. razem z żoną Marią, niedługo przed święceniami diakonackimi. Sam założyciel wspólnoty ks. Lanfranco także choruje na COVID-19. Na tym nie koniec. Emerytowany biskup Rimini abp Mariano De Nicolò, który chorował od jakiegoś czasu i którym opiekowała się właśnie wspólnota z Montetauro, zmarł tam w Wielką Sobotę. Teraz dołączył do niego Maurizio Bertaccini.
„Maurizio odszedł do Ojca w kochające ramiona Mamy Niebieskiej” – napisała wiadomość do znajomych Maria po śmierci męża.
Mieli z Mauriziem sześcioro naturalnych dzieci, jedno adoptowane i trzy przysposobione. Najstarsza córka została konsekrowana w 2012 r. w Małej Rodzinie Wniebowziętej w Montetauro. Wspólnota przyjmuje i troszczy się o dzieci i dorosłych z ciężkimi i bardzo ciężkimi niepełnosprawnościami i patologiami, walczy o równe prawa i o przywracanie do społeczności osób marginalizowanych, upośledzonych, potrzebujących. W 2002 r. Mała Rodzina Wniebowziętej przyjęła 22-letniego Liu, rozpoczynając przyjaźń i Bożą przygodę, która zaowocowała powstaniem w diecezji dwóch domów włosko-chińskich.
Maurizio był człowiekiem wielkiej wiary, 29 listopada 1997 r. na diakona stałego wyświęcił go abp De Nicolò. Pełnił służbę w parafii św. Innocenzy z Montetauro w Coriano (w prowincji Rimini), a także w swojej wspólnocie.
Maurizio miał także własny gabinet w przychodni w Coriano i był bardzo szanowany przez ponad 1600 pacjentów z tej miejscowości oraz z Patrignano, którymi opiekował się jako lekarz rodzinny. – To wielka strata dla nas, wszystkich lekarzy – mówi ze smutkiem Maurizio Grossi, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Rimini. Podkreśla wielki szacunek, jakim cieszył się kolega w Coriano, i ubolewa nad „pierwszą ofiarą w gronie medyków” prowincji.
„Śmierć diakona Bertacciniego to wielki ból dla wspólnoty diecezjalnej i diakonackiej” – napisał ks. Maurizio Fabbri, wikariusz generalny diecezji. „W tych dniach oktawy Wielkiejnocy jesteśmy pewni, że Maurizio będzie mógł cieszyć się, jako »sługa dobry i wierny«, pokojem ze swoim Panem Zmartwychwstałym. Powierzamy Panu także Marię i jej liczną rodzinę, by znaleźli pocieszenie i siłę w wierze”.
Maurizio Bertaccini zachorował 18 marca, a 24 marca poddał się koniecznej hospitalizacji w szpitalu Infermi w Rimini. Już trzy dni później musiał zostać podłączony pod respirator. Jego stan mocno pogorszył się w Wielką Sobotę, a zmarł rankiem we wtorek 14 kwietnia. Wiadomość o jego śmierci zasmuciła tysiące osób, które ceniły go jako lekarza i człowieka.
baja /Avvenire