Sakramenty są wielkim darem dla wierzących, ale ich niezawiniony brak nie uniemożliwia dostępu do Bożej łaski.
W Polsce wierni mogą się jeszcze w kościołach wyspowiadać. We Włoszech już nie. Nawet do umierających księża nie mają dostępu. Nie tylko księża. Również najbliższa rodzina nie może nawiedzić hospitalizowanych w związku z koronawirusem. W tej sytuacji Kościół przypomina różne inne, sakramentalne i niesakramentalne, formy odpuszczania grzechów. Obok indywidualnej usznej spowiedzi istnieje możliwość rozgrzeszenia zbiorowego. Taka możliwość zachodzi w sytuacji, gdy np. istnieje bezpośrednie niebezpieczeństwo śmierci, a nie ma czasu na indywidualne słuchanie spowiedzi. Przed bitwą kapelan mógłby udzielić zbiorowego rozgrzeszenia żołnierzom. Także ograniczenia związane z epidemią mogą usprawiedliwiać zastosowanie takiego rozgrzeszenia. Tradycja Kościoła poucza nas też, że w przypadku braku kapłana wierny może wzbudzić żal doskonały, który gładzi grzechy. Sakramenty są wielkim darem dla wierzących, ale przecież nie są one pułapką w tym sensie, że ich niezawiniony brak nie uniemożliwia dostępu do Bożej łaski. Już Orygenes w III wieku uczył, opierając się na słowie Bożym, o siedmiu sposobach odpuszczenia grzechów. I tak jeden z nich polega na tym, że „odpuszczenie grzechów dokonuje się przez to, że i my odpuszczamy grzechy naszym braciom”. Wszak w modlitwie „Ojcze nasz” mówimy: „I odpuść nam nasze grzechy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Inny sposób odpuszczenia grzechów „dokonuje się przez pełnię miłości”. Sam Jezus powiedział o grzesznej kobiecie: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała” (Łk 7,47). Jeszcze inny rodzaj odpuszczenia grzechów można osiągnąć – przypomina Orygenes – przez danie jałmużny. W Wielkim Poście, szczególnie pod jego koniec, w kościołach, nie tylko w Polsce, są kolejki. Pamiętam, że swoisty rekord spowiadania ustanowiłem jako młody kapłan w pewnej parafii pod Weroną. W sumie było to prawie 10 godzin siedzenia w konfesjonale. W tym roku kolejek nie będzie. Szczególnie na północy Włoch, gdzie ludzi w ogóle nie będzie w kościołach. Jakie owoce przyniesie ta sytuacja? Być może jednych wybije z rutyny religijnych rytuałów i wzbudzi w nich żywe pragnienie i głębsze rozumienie sakramentów. W innych natomiast jeszcze bardziej osłabi i tak niezbyt mocną wiarę. W każdym razie paradoksalnie ten Wielki Post domaga się bardziej niż jakikolwiek inny dokonania wyboru. Oby był to wybór postawienia Boga w centrum naszego życia.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ