Hakerzy zaatakowali szpital kliniczny w czeskim Brnie - podały w piątek lokalne media. W placówce nie działają komputery, które zostały zainfekowane oprogramowaniem szyfrującym dla okupu (ransomware). W szpitalu przeprowadzano testy wykrywające koronawirusa.
Informacje na temat ataku potwierdził czeski premier Andrej Babisz. Cyberatak oprócz brneńskiego szpitala klinicznego dotknął również jednostki dziecięco-położniczej. Według rzecznika placówki Pawła Żary, hakerzy zaatakowali w nocy z czwartku na piątek. W związku z incydentem pacjenci wymagającej natychmiastowej pomocy zostali przetransportowani do innych szpitali na terenie miasta i w regionie południowej części Moraw.
W szpitalu klinicznym nie działają komputery przetwarzające dane pacjentów, co powoduje również paraliż karetek pogotowia ratunkowego - informuje stacja CT24. Personel otrzymał zakaz włączania zainfekowanych złośliwym oprogramowaniem urządzeń.
Żara poinformował, że placówka dotknięta cyberatakiem prowadzi również testy na obecność koronawirusa i obecnie analizuje około 20 próbek dziennie. Rzecznik szpitala zapowiedział, że trwające testy zostaną przeprowadzone do końca, a reszta badań zostanie przekierowana do placówki w Ostrawie.
Przedstawiciele czeskiego narodowego biura ds. bezpieczeństwa cybernetycznego i informacyjnego (NUKIB) potwierdzili incydent, poinformowali jednak, że obecnie nie mogą udzielić na jego temat większej ilości informacji ze względu na trwającą analizę zdarzenia. Burmistrzyni Brna Marketa Vańkowa zapowiedziała, że pacjenci szpitala klinicznego zostaną przekierowani do innych brneńskich szpitali, które również w razie potrzeby zapewnią im transport.
"To bardzo poważna sytuacja" - ocenił w rozmowie z PAP niezależny badacz i konsultant ds. cyberbezpieczeństwa dr Łukasz Olejnik. "Dla nikogo nie ma obecnie wątpliwości, że szpitale mogą być aktualnie w stanie przeciążenia. Ryzyko paraliżu z powodu cyberataku, infekcje złośliwym oprogramowaniem szyfrującym i utrata dostępu do danych w takiej sytuacji mogą mieć poważne konsekwencje" - zauważył.
Zdaniem byłego doradcy ds. cyberwojny Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Genewie, zdarzenia tego rodzaju "powodują wydłużenie czasu wykonywania procedur, a więc pośrednio mogą obecnie prowadzić nawet do utraty życia". Olejnik podkreślił, że ryzyko dla cyberbezpieczeństwa placówek medycznych w sytuacji zagrożenia epidemicznego wzrosło bardzo mocno, gdyż pandemia koronawirusa to "wcześniej zupełnie nieznana nam sytuacja, z której cyberprzestępcy i inne zorganizowane grupy niestety mogą próbować skorzystać".