Kanadyjskie władze odbierają dofinansowanie ze środków publicznych tym hospicjom, które nie zgadzają się na przeprowadzanie w ich strukturach eutanazji. W praktyce oznacza to, że wiele takich placówek zostanie zlikwidowanych. „Zamiast rozwijać kulturę opieki pędzimy w kierunku śmierci na żądanie” – piszą kanadyjscy biskupi, przestrzegając władze przed eutanazyjnym przyśpieszeniem.
Pierwszą ofiarą nowych dyrektyw będzie Hospicjum Irene Thomas w Ladner, w Kolumbii Brytyjskiej, które zdecydowanie odmówiło zabijania swoich pacjentów. „To głównie kwestia pieniędzy. Tańsza jest eutanazja niż promowanie i rozwijanie opieki paliatywnej” – powiedziała Nancy Macey, założycielka i dyrektor placówki, po tym jak zakomunikowano jej, że od przyszłego roku nie będzie dostawała środków publicznych. Zostały one odebrane wszystkim hospicjom, które w 50 proc. finansowane są przez państwo i odmówiły przeprowadzania eutanazji. Minister zdrowia stwierdził, że „dzięki tym działaniom umożliwiony zostanie pełny dostęp do eutanazji, gdyż w przeciwnym wypadku, ktoś mógłby oskarżyć rząd o łamanie praw człowieka”.
Eutanazja została zalegalizowana w Kanadzie w 2016 r. i od tego czasu kultura śmierci w tym kraju jest coraz mocniej wdrażana. Obecnie, jak piszą kanadyjscy biskupi, dąży się do otwarcia nowego rozdziału śmierci na żądanie. Zgodnie z proponowanymi przepisami każda osoba nieuleczalnie chora lub w jakiejkolwiek mierze niepełnosprawna, kwalifikowałaby się do eutanazji. „Gdyby wszyscy Kanadyjczycy mieli dostęp do wykwalikowanej opieki paliatywnej, mniej osób domagałoby się śmiercionośnego zastrzyku. Zamiast rozwijać kulturę opieki, pędzimy w kierunku śmierci na żądanie” – podkreślają biskupi przestrzegając przed dramatycznymi konsekwencjami takich decyzji.