Polska wygrała w Hiroszimie z Egiptem 3:0 (25:19, 25:18, 25:16 ) w meczu 7. kolejki Pucharu Świata siatkarzy. To szóste zwycięstwo biało-czerwonych w turnieju. W piątek ich rywalem będzie reprezentacja Australii.
Polska - Egipt 3:0 (25:19, 25:18, 25:16).
Polska: Marcin Komenda, Artur Szalpuk, Norbert Huber, Łukasz Kaczmarek, Michał Kubiak, Karol Kłos, Damian Wojtaszek (libero) oraz Maciej Muzaj, Aleksander Śliwka.
Egipt: Abdallah Abdalsalam Bekhit, Omar Hassan, Mohamed Abdelmohsen Seliman, Rashad Atia, Ahmed Shafik, Hisham Ewais, Mohamed Hassan (libero) oraz Hossam Abdalla, Ahmed Mohamed (libero), Abdelrahman Seoudy, Ahmed Omar, Mahmoud Mohamed.
Trener Polaków Vital Heynen, mając do dyspozycji w Japonii ponad 20 zawodników, tym razem pozwolił zagrać kilku dotychczas rzadziej przebywającym na parkiecie. Stąd np. rozgrywał Marcin Komenda, na środku siatki pojawił się Norbert Huber, a atakującym był od początku Łukasz Kaczmarek. Podstawową szóstkę uzupełnili Artur Szalpuk, Karol Kłos i kapitan zespołu Michał Kubiak, który po mistrzostwach Europy miał kilka dni wolnego i dołączył do kadry już w trakcie imprezy w Japonii.
Ten "kombinowany" skład na początku miał nieco problemów z grającymi bez obciążeń rywalami, ale losy pierwszej partii rozstrzygnęły się w jej środkowej części, gdy na zagrywce pojawił się Kaczmarek. Egipcjanie nie mogli sobie poradzić z przyjęciem jego mocnych serwisów i ze stanu 10:10 biało-czerwoni błyskawicznie odskoczyli na 16:10.
W tym fragmencie gry w zespole znanego z pracy w Polsce holenderskiego trenera Guido Vermeulena zapanował chaos, z którego nie wydobył się praktycznie do końca seta. Skończył się on wynikiem 25:19.
W drugiej partii od początku dobrze funkcjonował polski blok i szybko zrobiło się 7:2. Później Polakom przytrafiło się kilka błędów, a z rytmu wybiła ich też dłuższa przerwa sprowokowana przez sędziów stolikowych, którzy źle policzyli punkty.
Czwarta drużyna tegorocznych mistrzostw Afryki doszła na 10:10, ale taki rezultat - podobnie jak w inauguracyjnym secie - okazał się dla niej pechowy, bo tym razem łupem biało-czerwonych padło pięć następnych akcji. Taka przewaga okazała się wystarczająca, m.in. dzięki skutecznej grze wprowadzonego za Kaczmarka Macieja Muzaja, choć nie obeszło się bez krótkotrwałego przestoju. Kropkę nad i na 25:18 postawił "kiwką" ze środka Huber.
Trzecia odsłona przebiegała według podobnego scenariusza. Skuteczna gra blokiem oraz kilka udanych akcji w obronie sprawiło, że Polacy na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc 8:4. Humory dopisywały, coraz częściej na twarzach zawodników - i tych na boisku, i rezerwowych - pojawiał się uśmiech. Widoczne rozprężenie nie wpłynęło jednak na postawę biało-czerwonych, którzy systematycznie powiększali przewagę. Było 10:6, 13:7, 19:12, 23:14. Mecz zakończył atakiem z prawego skrzydła Muzaj, który według statystyk FIVB miał 70-procentową skuteczność w tym elemencie.
Najlepiej punktującym zawodnikiem na boisku był jednak Szalpuk - 15. Dziewięć, w tym cztery blokiem, uzyskał Kłos.
Biało-czerwoni z 18 pkt umocnili się w czołówce turnieju, a "wirtualnej" tabeli awansowali na drugą lokatę. Ważne dla układu tabeli będzie zaplanowane na godz. 11 czasu polskiego spotkanie kroczącej od zwycięstwa do zwycięstwa Brazylii (18) z mającą na koncie jedną porażkę i dwa punkty mniej ekipą USA.
W Pucharze Świata w ciągu 15 dni drużyny rozegrają po 11 spotkań systemem "każdy z każdym". Tym razem stawką nie jest olimpijski awans, a jedynie prestiż i nagrody finansowe.