Przyczyna poniedziałkowego pożaru w paryskiej katedrze Notre Dame wciąż nie jest znana, władze kontynuują śledztwo w tej sprawie - powiedział we wtorek rano dziennikarzom przed świątynią wiceminister spraw wewnętrznych Francji Laurent Nunez.
"Ogień jest pod kontrolą, ale nie został całkowicie ugaszony" - oświadczył Nunez.
"Niebezpieczeństwo zostało zażegnane, pozostaje kwestia tego, jak konstrukcja wytrzyma bardzo poważny pożar, który miał miejsce tej nocy" - podkreślił wiceszef MSW. Poinformował, że rano odbędzie się spotkanie "z ekspertami i architektami, żeby spróbować ustalić, czy struktura jest stabilna i czy strażacy mogą wejść do środka, aby kontynuować swoją misję".
Rozległy pożar strawił głównie dach katedry i remontowaną iglicę, która się zawaliła. Strażacy uratowali główne dzwonnice oraz mury zewnętrzne przed zawaleniem - pisze agencja Reutera.
"Tak rozległy pożar ma wpływ na struktury" - podkreślił Nunez. "Musimy sprawdzić, czy są one wciąż stabilne, żeby umożliwić naszym ludziom ponowne wejście do środka" - wskazał. Z dużą odwagą zrobili to wczoraj w wieżach, próbując przeciwdziałać katastrofie od wewnątrz i zapobiec ich zawaleniu się - wyjaśnił.
"Bez tego działania z narażeniem życia bez wątpienia wieże zawaliłyby się" - przyznał wiceminister Nunez. Około 400 strażaków walczyło z płomieniami prawie 12 godzin.
Tymczasem szef francuskiego MSW Christophe Castaner, który w niedzielę pojechał z trzydniową oficjalną wizytą na Majottę, zamorską wspólnotę terytorialną Francji w południowo-wschodniej części archipelagu Komorów na Oceanie Indyjskim, zdecydował, że skróci swój pobyt w związku z "z poważnym pożarem katedry Notre Dame" - poinformowały władze w komunikacie we wtorek rano.