Ludzie w dalekiej Panamie tak bardzo czekają na ciebie, wcale cię nie znając.
Moje pierwsze wrażenia z Panamy to to, że po wyjściu z samolotu było mi... zimno - opowiada Katarzyna Grabowska z Elblaga, która wraz z grupą przyjaciół uczestniczy właśnie w Światowych Dniach Młodzieży w tym kraju. Jak mówi, uczucie chłodu na szczęście szybko minęło. - Teraz - kiedy piszemy te słowa - żar leje się z nieba, choć podczas dni w diecezjach wieczorami i nocami naprawdę było mi chłodno - śmieje się.
Przede wszystkim elblążankę najbardziej zaskoczyło to, w jaki sposób Panamczycy przywitali Polaków podczas Dni w Diecezjach. - My byliśmy w diecezji Penonome i mieszkaliśmy w kilku wioskach obok siebie. Ci ludzie pokochali nas, zanim nas poznali - opowiada Katarzyna. Gdy jej grupa wysiadła z busa po ok. 25-godzinnej podróży, w niebo wystrzeliły fajerwerki, zgromadzeni ludzie śpiewali, tańczyli, machali nam, filmowali, robili zdjęcia. - To było niesamowite. Ja się rozpłakałam. To jest niezwykle piękne, że ludzie w dalekiej Panamie tak czekają na Ciebie, wcale Cię nie znając. A To wszystko ze względu na Chrystusa.
Jak opowiada elblążanka, podczas Dni w Diecezjach zobaczyła, że dla mieszkańców Panamy czas to pojęcie naprawdę względne. - Oni na pewno nie są niewolnikami czasu - mówi.
- Zazwyczaj rano zjadaliśmy śniadanie z gospodarzami i jechaliśmy na wspólną modlitwę. Przede wszystkim była to Liturgia Godzin bądź Msza św. - relacjonuje.
Co ciekawe, plany od rana do wieczora potrafiły zmieniać się po kilkanaście razy. - Po wspólnej modlitwie albo szliśmy gdzieś razem, albo jechaliśmy busami. Nasi organizatorzy chcieli pokazać nam jak najwięcej pięknej Panamy. Byliśmy w Penonome, w katedrze i w muzeum - opowiada pątniczka. Grupa Kasi miała okazję także udać się do wspólnot położonych w bardziej górskich terenach i oddalonych o wiele kilometrów od jakichkolwiek miejscowości.
- Rodziny, które nas przyjęły, były bardzo dumne, że nas mają u siebie. Chwalili się nami swoim krewnym i sąsiadom. Wszędzie robili nam zdjęcia i filmowali nas. Dla nich to my byliśmy egzotyczni. Biali wśród ciemnoskórych! - opowiada elblążanka.
Jednocześnie Panamczycy od początku zachęcali naszych rodaków, by czuli się jak u siebie w domu. - Sąsiedzi też mówili, że ich dom to nasz dom i zapraszali. Gdy zbliżał się koniec naszej wizyty u nich, pytali kiedy przyjedziemy z powrotem i pozdrawiali nasze rodziny - dodaje K. Grabowska.
Więcej wrażeń z ŚDM w Panamie w "Gościu Elbląskim" na 3 lutego.