Istnieje silna korelacja pomiędzy homoseksualizmem wśród księży, a wypadkami nadużyć seksualnych w amerykańskim Kościele. To wniosek z opublikowanego niedawno raportu Ruth Institute, organizacji non-profit zajmującej się głównie badaniem skutków rewolucji seksualnej i tego, jak wpływa ona na młodych ludzi.
Z opublikowanych danych wynika, że liczba księży homoseksualistów wzrosła z 3 proc. w 1950 r. do ponad 16 proc. w 1980 r. Pomiędzy tą tendencją, a przypadkami nadużyć seksualnych występuje niemal pełna korelacja, jej współczynnik to 0.98. Jak podkreśla autor raportu, ks. Paul Sullins, nie znamy orientacji seksualnej sprawców, więc wnioskujemy ze współzależności jaka istnieje pomiędzy tymi dwoma zjawiskami.
Z analiz Ruth Institute wypływają więc zupełnie przeciwne wnioski niż z opublikowanego 7 lat temu przez John Jay College of Criminal Justice dokumentu, który zaprzeczał jakimkolwiek związkom między homoseksualizmem a nadużyciami seksualnymi. Ks. Sullins zapytany o to, czy zdaje sobie sprawę, że raport zostanie odebrany jako wrogi homoseksualistom i homofobiczny, odpowiedział: „Powiedziałbym, że jeśli to wybór pomiędzy oskarżeniem o homofobię a dalszym przyzwoleniem na wykorzystywanie młodych chłopców, to podejmuję to ryzyko”.
„Dla ludzi, którzy nienawidzą prawdy, prawda wygląda jak nienawiść”
– dodał amerykański kapłan. Należący do archidiecezji Waszyngtonu kapłan podkreśla, że pierwszym krokiem do uzdrowienia tej sytuacji jest skończenie z upartym negowaniem problemu. „Ile razy będziemy się kręcić w kółko, negując to, co staje się coraz bardziej oczywiste?” – pyta ks. Sullins. Wskazuje on również, że znamy diecezje z jakich pochodzili sprawcy nadużyć, ale nie znamy konkretnych seminariów. Posiadając taką wiedzę moglibyśmy sprawdzić, czy przypadki pedofilii są np. związane z jakimiś strukturami czy grupami osób, które wciąż mogą kontynuować szkodliwą działalność. Pozwoliłoby to na lepszą ochronę młodzieży w przyszłości.