Dziś wieczorem wieczorem Biało-Czerwoni zagrają w Turynie o finał. Rywalami będą Amerykanie.
Według złotego medalisty olimpijskiego z 1976 r. drużyna prowadzona przez Vitala Heynena "nakręca się" z każdym spotkaniem i widać, że pod koniec imprezy osiągnęła wysoką formę.
- Nasz zespół w trakcie turnieju bardzo dojrzał mentalnie. Stworzyła się grupa, która jest przekonana o swoich umiejętnościach. Polacy nie czekają, aż rywal będzie popełniał błędy, grał słabiej, tylko narzucają swoje warunki. Tworzy się więź miedzy zawodnikami, i to jest bardzo fajne, gdyż w tym tkwi istota sportów zespołowych. Jak powiedział Michał Kubiak - nie boją się żadnego rywala, nawet Amerykanów, którzy wydają się najmocniejsi na tych mistrzostwach - powiedział PAP Bosek.
Zdaniem mistrza świata sprzed 44 lat reprezentacja USA do tej pory prezentowała najrówniejszą formie podczas bułgarsko-włoskiego turnieju i generalnie sprawiała najsolidniejsze wrażenie.
- Jedynym problemem Amerykanów może być to, że jest tam tylko siedmiu, może ośmiu zawodników do gry. Nie mają tak wyrównanego składu jak na przykład Polska. Pod tym względem mamy nad nimi przewagę, bo Heynen mógł do tej pory dość swobodnie rotować składem - zauważył Bosek.
Tak właśnie było w piątkowym meczu z Włochami, gdy po wygranym pierwszym secie belgijski szkoleniowiec pozwolił odpocząć zawodnikom pierwszej szóstki.
- Zrobiłby to każdy trener. Ważne, aby ci, którzy nie byli podstawowymi graczami, też się poczuli uczestnikami tej imprezy. Czasem wejście zawodnika rezerwowego na jeden set czy nawet na jeden punkt może przesądzić o wygranej - wspomniał.
Według niego w starciu z Amerykanami kluczowa będzie zagrywka i jej przyjęcie, bo obydwa zespoły są mocne w ataku i grają dobrze w obronie.
- Bardzo ważne będzie też nastawienie psychiczne i wiara, że można wygrać. Wydaje się, że to Amerykanie znajdą się pod większą presją, gdyż są uznawani za faworyta, a z takim przeświadczeniem gra się gorzej, bo odpowiedzialność jest większa - wskazał Bosek.
Sporym atutem Polaków może być rosnąca forma Bartosza Kurka, który dał popis w pierwszym secie przeciwko Włochom.
- Bartek już od pierwszego meczu z Serbami zaczął grać bardzo dobrze. Myślę, że pokazuje poziom, na jaki wszyscy czekali. Wiadomo, że jest jednym z najlepszych siatkarzy w świecie. Na początku turnieju miał jeszcze trochę problemów, ale najważniejsze, że się odrodził, przede wszystkim mentalnie. Wszyscy znali jego zalety, ale nie mógł ich z jakichś powodów pokazać. Teraz bardzo przydaje się naszej reprezentacji - nie ma wątpliwości były siatkarz, trener, a obecnie ekspert telewizyjny.
Mecz Polaków z Amerykanami rozpocznie się w sobotę o godz. 21.15. W drugim półfinale o godz. 17 Brazylia zmierzy się z Serbią.