W starożytności ludzie zachwycali się Sokratesem, który twierdził, że wie, iż nic nie wie.
Ja miałem szczęście poznać pewnego zacnego i zasłużonego proboszcza – zawsze w sutannie i z nienagannym obyciem – który pewnego razu powiedział do mnie: „Wiesz, dziś odkryłem, że nie jestem jeszcze chrześcijaninem”. Trzymał w dłoniach książkę z zaznaczonym rozdziałem „O miłowaniu nieprzyjaciół”. Zawsze, gdy sobie przypominam tamten epizod, przychodzi mi na myśl, że w naszym biednym Kościele byłoby o wiele mniej pozorów i udawania, gdyby więcej nas zdobyło się na podobne wyznanie. Ojciec Pojmen, gdy umierał, prosił wszystkich, by się modlili o jego nawrócenie. Wielu odwiedzających go dziwiło się i protestowało: „Ty, ojcze, nie potrzebujesz takiej modlitwy. Całe twe życie było drogą podążania za Chrystusem”. „Nawet nie zdajecie sobie sprawy – odpowiadał święty mnich – jak mocno czuję, że nawet jej jeszcze nie zacząłem”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Robert Skrzypczak