Decyzją wojewody wielkopolskiego stadion, na którym mecze rozgrywają piłkarze Lecha, został zamknięty dla publiczności na osiem meczów. To efekt burd, do jakich doszło podczas niedzielnego pojedynku z Legią Warszawa, który z powodu zachowania kibiców został przerwany.
Kara dotyczy zarówno meczów ligowych, jak i w europejskich pucharach.
"Po wysłuchaniu sprawozdań i rekomendacji zarówno z policji, jak i straży pożarnej postanowiłem podjąć decyzję o przeprowadzeniu na stadionie miejskim pierwszych pięciu meczów ligowych w rundzie jesiennej zgodnie z przyjętym terminarzem bez publiczności oraz pierwszych trzech meczów Ligi Europy bez kibiców" - powiedział wojewoda Zbigniew Hoffmann na konferencji prasowej.
Do ekscesów z udziałem kibiców poznańskiej drużyny doszło w niedzielę podczas spotkania ostatniej kolejki ekstraklasy Lech - Legia. W 77. minucie przy stanie 2:0 dla gości z trybuny zajmowanej przez najbardziej zagorzałych fanów "Kolejorza" na murawę poleciały race i świece dymne. Sędzia Daniel Stefański przerwał zawody, a piłkarze w pośpiechu opuścili murawę. Sympatycy Lecha zaczęli napierać na ogrodzenie i po chwili kilkudziesięciu z nich pojawiło się na boisku. Błyskawicznie do akcji wkroczyło ok. 200 policjantów, którzy przegonili chuliganów z powrotem na sektor i opanowali sytuację.
Atmosfera na stadionie była jednak nadal napięta, a wojewoda wielkopolski oraz delegat PZPN podjęli decyzję o przerwaniu spotkania. Komisja Ligi Ekstraklasy SA przyznała gościom walkower 3:0, co oznaczało, że zdobyli mistrzostwo kraju.
Przedstawiciele policji poinformowali, że w zabezpieczeniu imprezy brało udział ponad 1400 funkcjonariuszy. Jedna z nich została ranna w wyniku uderzenia elementem ogrodzenia. Policja analizuje zapis monitoringu przekazanego przez klub.
"Mamy wizerunki ok. 10 osób, które nie zakryły twarzy, kolejnych 20 jest analizowanych, bowiem dopiero później założyły chusty czy kominiarki" - powiedział zastępca komendanta wielkopolskiej policji Roman Kuster.