Kobiety, pozostańcie sobą

...Choćby z litości do mężczyzn, którzy bez was nie pozostaną mężczyznami.

Rozmowa dwóch facetów:
Jesteś pantoflem?
Tak.
To powiedz coś po pantofelsku.
„To była nasza wspólna decyzja.”

Prawdopodobnie tego rodzaju pantofli na świecie jest więcej niż niepantofli – wystarczy się rozejrzeć po sąsiadach, a przede wszystkim spojrzeć na siebie. Sądzę, że w większości domów kobiety podejmują większość „wspólnych decyzji”, tyle że chłopy nie bardzo lubią się do tego przyznawać. Faceci ratują swój wizerunek poza domem, bo tam można bezpieczniej zgrywać twardziela, co to się żony nie słucha.

Ale nie ma nic niemęskiego w tym, że mężczyzna liczy się z żoną nie mniej niż z sobą. Właśnie to jest męskie, i to jest odpowiedzialne, bo od takich rzeczy zależy harmonia w małżeństwie i rodzinie. Tak dzieci przejmują właściwe wzorce. To działa mniej więcej od plejstocenu i kto przy tym grzebie, ten się pogrzebie – a przy okazji zaszkodzi swojemu otoczeniu.

To przez domowych tyranów, a w istocie rozkapryszonych egoistycznych chłoptasiów, mamy zwichrowane kobiety, które marzą o szczęsnym dniu, w którym zutylizują ostatniego samca. I chodzą potem bidulki po Warszawie, tłukąc w garnki i wykrzykując, że nie zamierzają rodzić – tak jakby ktoś podejrzewał je o coś przeciwnego. Zgiełku robią te panie strasznie dużo, ale trzeba je rozumieć, tak jak pracownicy szpitala rozumieją pacjentów, gdy ci się czasem szarpią i wierzgają. No bo to przecież ofiary, niosące w sobie pamięć traumatycznych przeżyć z ojcem, ojczymem lub innym „przyjacielem mamy” w roli głównej.

Przecież jednak nie są to doświadczenia powszechne i nie wszystkie kobiety postrzegają mężczyzn jako wrogów rodzaju ludzkiego, czyli w tym wypadku żeńskiego. Nawet nie połowa. Nawet nie dziesiąta część – o czym świadczy choćby kompletne fiasko feministycznych inicjatyw typu Partia Kobiet.

Kobiety zasadniczo lubią mężczyzn, a nawet ich kochają. I z wzajemnością. Świat męsko-damski wcale nie jest taki zły, jak go malują jednostki tyleż głośne, co zaburzone.

Nie dajmy się wpuścić ani w feministyczną walkę płci, ani w genderową likwidację płci, ani w żadne inne odczłowieczone projekty inżynierów społecznych. Jeden jest właściwy projekt: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz1, 27). To mężczyzna wołał z zachwytem na widok Ewy: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”. O zachwytach Ewy nad Adamem nic nie wiadomo. Ale to właśnie jest normalne, to jest harmonijne i po prostu dobre.

Zaburzył to grzech – i ciągle zaburza. Dlatego głupi ten, kto upatruje ocalenia w babieniu mężczyzn i chłopieniu kobiet, bo to jest wpisywanie się w logikę grzechu – w rozłam i chaos. Feministki bijące w twarz facetów za przepuszczanie w drzwiach lub za całowanie w rękę dają dowód tylko swoich kompleksów: chcą być jak mężczyźni. Nie chcą się od nich różnić. Chcą ich zastąpić w ich rolach, jednocześnie pozbawiając samych mężczyzn poczucia odpowiedzialności i świadomości kim są. Ale jaki z tego pożytek? Mężczyzn jest wystarczająco dużo, po co jeszcze kolejni z przekwalifikowanych kobiet?

Kochane panie, pomóżcie nam być sobą. W naszym wspólnym interesie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak