Dobrze, że są ludzie wokół. Dobrze, że są wtedy, gdy ich potrzebujemy.
Jednym z bardzo konkretnych dowodów na istnienie Pana Boga jest drugi człowiek. Człowiek, który pojawia się nagle, wtedy gdy go najbardziej potrzebujemy. Człowiek, który teoretycznie nie miał prawa się zjawić w naszym życiu. A jednak…Bywa tak, że przychodzi do nas znienacka. Że wchodzi do naszego życia zupełnie nagle, bez wcześniejszego anonsu. I jest. Najpierw nawet nie bardzo mamy ochotę na kolejne znajomości. Czasem wręcz konieczność obcowania z nieznajomym, nieznajomą wywołuje pewnego rodzaju opór czy niechęć. A już z pewnością taki „nowy” człowiek, nie wiadomo skąd, wywołuje zaskoczenie: ale dlaczego on? Za czas jakiś mamy jednak pewność: oto człowiek na tę chwilę. Oto człowiek, bez którego ten konkretny moment w życiu byłby trudny do zniesienia, a wręcz przetrwania. Lub też: oto człowiek, który powoduje większą radość, zrozumienie, daje poczucie bezpieczeństwa, dopełnia nasze życie. Właśnie w tym momencie niezbędny ktoś. Albo inaczej. Bywa tak, że z kimś pracujemy latami, znamy się od dziecka, jesteśmy sąsiadami, mijamy się w parku, rozmawiamy zdawkowo w autobusie. Jednym słowem: kojarząc swoje nazwiska… nie znamy się wcale. I następuje to coś: bum. Wydarzenie, spojrzenie, konieczność, przypadek. I ten nieznajomy, znany nam tylko z widzenia, staje się bliski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 redaktor warszawskiej edycji GN, od 2011 dziennikarz działu „Polska” w GN. Autorka kilku książek, m.in. „Wojennych sióstr” oraz „Święci 1944. Będziesz miłował”.