Czyżby wpływowi faryzeusze nie znali nauk greckich sofistów?

I nie mogli Mu na to odpowiedzieć. Łk 14,6

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili.

A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę. Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?» Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.

A do nich rzekł: «Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu?» I nie zdołali Mu na to odpowiedzieć.


A niby w zasadzie dlaczego przywódcy faryzeuszy nie mogli Mu odpowiedzieć na pytanie: „Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu”? Czyżby wpływowi faryzeusze nie znali nauk greckich sofistów? Nie wiedzieli, że każdą prawdę – moralną czy poznawczą – da się obalić, bo liczy się nie „dochodzenie do prawdy”, ale sprawność przewrotnej perswazji? W jednej z powieści historycznych stojący u progu kariery wielki Cyceron pyta nauczyciela: „Cóż jednak z treścią mojego przemówienia? Przecież niewątpliwie skupię uwagę słuchaczy głównie siłą moich argumentów. Treść mnie nie interesuje”. Nauczyciel Cycerona wzruszył ramionami: „Pamiętaj, co powiedział Demostenes: w sztuce oratorskiej liczą się tylko trzy rzeczy: występ, występ i jeszcze raz występ”. Każdy łatwo przyzna, że trudno po lekturze Ewangelii mieć sympatię do faryzeuszy, ale kiedy czytam, że „nie mogli Mu na to odpowiedzieć”, to chcę dostrzec w tym ich pokorę.

Dziękujemy, że z nami jesteś Dostęp do treści jest ograniczony Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Krzysztof Łęcki