Idą jak burza

W ciągu 7 lat założyli już 110 dynamicznych wspólnot, w których modli się aż 8,5 tys. osób. Jaka jest tajemnica ich sukcesu?

– Każdą wspólnotą dowodzą administrator i pasterz. Pasterz stoi na straży ortodoksyjności grupy, a administrator zajmuje się logistyką i jest strażnikiem charyzmatu wspólnoty. Ile osób należy do takich wspólnot? Przeciętnie koło setki, choć są i grupy 300-osobowe i wspólnoty, które mają kilkanaście osób – słyszę w Lublinie. – Struktura? Moderator generalny, trzech zastępców (odpowiedzialnych za prowincje: białostocką, warszawską i lubelską). Następnym szczeblem są regiony. Jesteśmy zbudowani na strukturze Kościoła. Jedna wspólnota to obraz parafii, kilka – dekanatu, a parę regionów – diecezji.

Zbliża się wesele

Dlaczego Przyjaciele Oblubieńca? – To prorocza nazwa, nie wymyślaliśmy jej – odpowiada ks. Kralka. – Przyjaciel Oblubieńca to starotestamentalny urząd. Człowiek, który przygotowuje wesele. Abraham miał sługę, którego zadaniem było znalezienie żony dla Izaaka. To on przygotowywał wesele, był na nim drużbą… Jesteśmy jak swatka. Chcemy przygotować ludzi na Gody Baranka, rozkochać ich w Jezusie. Naszym mistrzem jest Jan Chrzciciel, który zapytany o to, czy jest Mesjaszem, czy prorokiem, odpowiedział: „Jestem Przyjacielem Oblubieńca”. Tak jak on pragniemy iść przed Panem, aby przygotować Mu drogi.

„Przez wytrwałość i cierpliwość stajemy się dziedzicami obietnic” – te słowa wracają do mnie nieustannie i kojarzą mi się z wierną formacją. Dlaczego jest taka ważna?

– Jan Kowalski przeżywa Seminarium Odnowy Wiary, w czasie którego doświadcza obecności żywego Boga, jest napełniony Duchem Świętym, wyznaje Jezusa Pana – opowiada pallotyn. – I teraz ten Jan Kowalski słyszy pytanie: „Chcesz, by dalej twoje życie się zmieniało? Tak? To zacznij się formować”. Najważniejsze rzeczy dokonują się na osobistej medytacji, na rozważaniu słowa. Czy wspólnoty z Zamościa i Białegostoku przeżywają tę samą formację? Tak. Choć mają autonomię, idą wedle tego samego klucza. Nie wpraszamy się do parafii, czekamy zawsze na zaproszenie ze strony proboszcza.

Dlaczego proboszczowie mają do was zaufanie? – pytam ks. Kralkę. – Przecież często mają obawy przed charyzmatycznymi grupami.

– Może dlatego, że widzą naszą normalność? Ukochanie tradycji Kościoła, adoracji, kontemplacji, ciszy? A może dlatego, że pielęgnujemy „parafialność” wspólnot? Zakładamy wspólnotę dla parafii i osadzamy ją mocno w jej rzeczywistości. Wspólnota spotyka się w kościele, jest osadzona na sakramentach. Naszym celem jest to, by letniego parafianina zachwycić tym, co proponuje mu parafia, a czego być może wcześniej nie dostrzegał.

– Dlaczego nasze propozycje spotykają się z tak dobrym przyjęciem? Myślę, że brakuje miejsc, w których wiara może wzrastać – nie ma wątpliwości Wiktor Sałek, lublinianin, jeden z pracowników tutejszego „centrum dowodzenia”. – Widziałem to jak na dłoni tu, na miejscu. Ks. Krzysztof w kościele, który widać za oknem, rzucił przed siedmiu laty ziarno, które – jak widać – padło na dobry grunt. 

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Marcin Jakimowicz