Rzekł do człowieka: „Wyciągnij rękę!”. Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa. Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, co by uczynić Jezusowi. Łk 6,10-11
W szabat Jezus wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go.
On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Podnieś się i stań na środku!» Podniósł się i stanął. Wtedy Jezus rzekł do nich: «Pytam was: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć?» I spojrzawszy dokoła po wszystkich, rzekł do niego: «Wyciągnij rękę!» Uczynił to, i jego ręka stała się znów zdrowa.
Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, jak mają postąpić wobec Jezusa.
Czy można wyobrazić sobie sytuację, gdy ktoś, widząc znaki Bożego działania: cuda, uzdrowienia, uwolnienia, nie reaguje dziękczynieniem i wielbieniem Boga, ale wściekłym wybuchem szału? Czy tak demoniczna reakcja może stać się udziałem ludzi religijnie sprawiedliwych, którzy modlą się i przestrzegają przepisów Bożego prawa? A jednak, niestety, to jest możliwe. Smutny przykład: postawa faryzeuszów i uczonych w Piśmie z dzisiejszej Ewangelii. Cóż z tego, że zewnętrznie epatowali wszystkich pobożną poprawnością, skoro ich serca grzeszyły zatwardziałością? To bolesny przejaw grzechu przeciw Duchowi Świętemu, który – dopóki trwa – nie zostanie odpuszczony. Strzeżmy się więc, aby tej zatwardziałości nie przenosić w realia codzienności. Wsącza się ona w nią i zatruwa swym jadem, separując nas od Boga. To niebezpieczne. Okazuje się, że uschłą rękę zwykle łatwiej uleczyć niż uschłą duszę. Natomiast tej ostatniej, bez naszej zgody, nawet Bóg uzdrowić nie zdoła.
Aleksander Bańka