Policji i straży pożarnej udało się dotrzeć do zniszczonego przez nawałnicę obozu harcerskiego w Suszku (Pomorskie), gdzie zginęło dwoje nastolatków, a około 20 zostało rannych. Trwa transport poszkodowanych do szpitali.
Oficer prasowa chojnickiej policji Magdalena Rolbiecka poinformowała PAP, że około 20 dzieci, które odniosły obrażenia jest przewożonych do szpitala w Chojnicach. Dodała, że nieznane są rozmiary obrażeń, jakich doznali poszkodowani - w większości nastolatkowie - harcerze biorący udział w obozie.
Wiadomo, że zginęło dwoje uczestników obozu. Rolbiecka poinformowała, że ofiarami są dzieci w wieku 13 i 14 lat. Dzieci te zmarły w wyniku obrażeń doznanych w efekcie nawałnicy: przynajmniej jedno z nich przygniotło drzewo, które upadło na namiot.
Rolbiecka poinformowała też, że w sumie na obozie przebywało około 140 dzieci. Harcerze, którym nic się nie stało, mają zostać przewiezieni do szkoły w Nowej Cerkwi.
Obóz harcerski w Suszku został zniszczony i odcięty od świata przez tarasujące drogi drzewa w nocy z piątku na sobotę w wyniku gwałtownych burz i wiatrów, jakie przeszły nad Pomorzem. Śmierć poniosły też dwie inne osoby - kobieta, która zginęła w Konarzynach (powiat chojnicki) w efekcie uszkodzenia budynku przez powalone silnym wiatrem drzewo oraz nocujący w namiocie w miejscowości Swornegacie (również powiat chojnicki) mężczyzna, którego zabiło padające drzewo.