Czy można zarobić na kryzysie? Oczywiście, że można.
Tak właśnie kryzys grecki wykorzystali Niemcy, choć oficjalnie Grekom pomagali. Jak ujawnił dziennik „Süddeutsche Zeitung”, Niemcy na pomocy pogrążonej w kryzysie Grecji zarobili 1,34 miliarda euro. Jak to się udało? W pewnym stopniu dzięki odsetkom od pożyczek udzielonych Atenom. Ale niemiecki budżet zarabia głównie na skupie greckich papierów dłużnych kontrolowanym przez Europejski Bank Centralny.
Nie jest to wcale pierwszy raz, kiedy Niemcy zyskują na kryzysie strefy euro. Kiedy kraje południowej Europy borykały się z recesją gospodarczą, Berlin notował kilkuprocentowy wzrost gospodarczy. Wzrost osiągnięty głównie dzięki olbrzymiej nadwyżce eksportowej. A znaczną część tej nadwyżki stanowił eksport do krajów strefy euro. Zakupy niemieckich samochodów i proszków do prania finansowane były przez Greków czy Włochów głównie… pieniędzmi z kredytów. Czyli Niemcy zarabiali nie tylko na odsetkach od udzielanych kredytów, ale i na zakupach z nich realizowanych.
Niemiecka gospodarka zyskała dużo więcej na zagranicznych pracownikach, tanich podwykonawcach i eksporcie do pozostałych krajów UE, niż wyłożyła środków na fundusze europejskie. Oczywiście nie można zarzucać Berlinowi, że dba o swoje interesy gospodarcze. Trzeba tylko pilnować swoich rządów, aby dbały przede wszystkim o interesy państw, które reprezentują. Bo w Unii Europejskiej dawno już rządzi twardy biznes. A praktyczni Niemcy najlepiej wykorzystują politykę do robienia biznesu.