W Wielki Piątek Ojciec Święty przewodniczył najważniejszym obrzędom tego dnia, czyli Liturgii Męki Pańskiej, w Bazylice Watykańskiej. Franciszek nie wygłosił jednak homilii po odczytaniu Pasji, ale zgodnie z tradycją wysłuchał wraz z wiernymi nauki kaznodziei Domu Papieskiego.
O. Raniero Cantalamessa zastanawiał się w swoim kazaniu, dlaczego po 2000 lat dalej wspominamy cierpienie Jezusa, skoro codziennie prawie słyszymy wiadomości o różnych zabójstwach i morderstwach. „Ponieważ to wydarzenie odmieniło na zawsze oblicze śmierci” wskazał kapucyn. Aby to lepiej wyjaśnić, przypomniał równocześnie dewizę kartuzów: „Krzyż trwa, podczas gdy świat się zmienia”.
„Cóż znaczy krzyż, że staje się takim punktem oparcia, owym nieporuszonym drzewem pośród fal świata? To definitywne oraz nieodwołalne „nie” powiedziane przez Boga przemocy, niesprawiedliwości, nienawiści, kłamstwu i wszystkiemu, co nazywamy „złem”. A równocześnie to jest równie nieodwołalne „tak” dla miłości, prawdy, dobra. „Nie” dla grzechu, „tak” dla grzesznika, które Jezus praktykował przez całe swoje życie, a teraz ostatecznie uświęca je własną śmiercią. Sens takiego rozdziału pozostaje jasny: grzesznik to Boże stworzenie, zachowujące własną godność pomimo wszystkich dokonanych występków; a grzech nie: to rzeczywistość rzekoma, dodana, owoc własnych żądz oraz «zawiści diabła» (Mdr 2,24). Krzyż nie stoi więc przeciwko światu, ale dla świata. Aby dać sens wszystkim cierpieniom, jakie były, są i będą w ludzkiej historii. Krzyż to żywe zapewnienie, iż ostateczne zwycięstwo nie należy do tryumfujących nad innymi, ale do pokonujących siebie samych; nie do tych, którzy zadają cierpienie, ale do cierpiących” – przypominał papieski kaznodzieja.
Na zakończenie o. Cantalamessa podkreślił, iż we współczesnym „płynnym” niejako społeczeństwie, gdzie każda rzecz cały czas się zmienia, śmierć Jezusa stanowi jedyną nadzieję na odkupienie. Ale aby je naprawdę przyjąć, jako chrześcijanie musimy przestać „żyć przede wszystkim «dla siebie», a nie «dla Pana»”.