49-letni Neil Gorsuch, sędzia Sądu Apelacyjnego dla 10. Okręgu Federalnego z siedzibą w Denver w stanie Kolorado, został mianowany we wtorek przez prezydenta USA Donalda Trumpa na nieobsadzone od roku dożywotnie stanowisko sędziego Sądu Najwyższego.
Nominacja ta wymaga następnie zatwierdzenia przez Senat, co nie będzie łatwe z powodu nieprzychylnego nastawienia senatorów z Partii Demokratycznej - podkreślają agencje.
Najwyższa amerykańska instancja sądowa powinna liczyć dziewięciu sędziów, ale od śmierci w lutym ub. roku konserwatywnego sędziego Antonina Scalii jest ich tylko ośmiu: czterech uważanych za liberalnych i czterech konserwatywnych.
Sędziowie Sądu Najwyższego mianowani są dożywotnio przez prezydentów USA za zgodą Senatu. W poprzedniej kadencji republikańska większość senatorów zablokowała mianowanego przez demokratycznego prezydenta Baracka Obamę sędziego Merricka Garlanda, nie wyznaczając daty jego przesłuchania. Dlatego wciąż jest wakat na jednym miejscu.
49-letni Neil Gorsuch jest najmłodszym nominatem do tej instytucji od 1991 r., gdy prezydent George Bush mianował na stanowisko sędziego SN Clarence'a Thomasa, wówczas 43-latka.
Jest absolwentem Columbia University, Uniwersytetu Johna Harvarda i Uniwersytetu w Oksfordzie, gdzie obronił doktorat. Prawnik ten jest znany ze swych konserwatywnych poglądów - przypominają agencje. Uważany jest za zwolennika tzw. oryginalizmu, tj. koncepcji twierdzącej, iż ustawa zasadnicza powinna być rozumiana i interpretowana tak, jak Ojcowie Założyciele by ją rozumieli - bez wszystkich późniejszych naleciałości i egzegezy prawnej wynikłej z historii.
Gorsuch uważany jest także za przeciwnika aborcji, chociaż nigdy nie wypowiadał się wprost w tej sprawie. Uważa się tak ze względu na poglądy wyrażone przez niego w książce "The Future of Assisted Suicide and Euthanasia", gdzie broni niepodważalnego prawa do życia.
Mieszka w Boulder w stanie Kolorado. Jest żonaty. Ma dwie córki - Emmę i Belindę.
Nominowanie kandydata na sędziego Sądu Najwyższego jest uważane za najważniejszą decyzję prezydenta Trumpa od czasu objęcia urzędu ze względu na jej dalekosiężny wpływ na losy kraju.
W powojennej historii Stanów Zjednoczonych decyzje Sądu Najwyższego w takich dziedzinach jak aborcja, małżeństwa homoseksualistów i lesbijek, imigracja, finansowanie kampanii politycznych, a nawet wprowadzenie powszechnej opieki medycznej zwanej Obamacare miały o wiele większe znaczenie dla przemian politycznych i obyczajowych Ameryki niż rozporządzenia prezydenta czy ustawy Kongresu.
Nasz komentarz: Kandydat Trumpa nie chce być mułłą Zachodu