Jan Chrzciciel, gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. J 1,36
Jan stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.
Jezus zaś, odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?»
Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej.
Jednym z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za Nim, był Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i rzekł do niego: «znaleźliśmy Mesjasza» – to znaczy: Chrystusa. i przyprowadził go do Jezusa.
A Jezus, wejrzawszy na niego, powiedział: «Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazywał się Kefas» – to znaczy: Piotr.
Przepiękna ta opowieść z dzisiejszej Ewangelii. Najpierw Jan Chrzciciel wskazujący swoim uczniom, Andrzejowi i Janowi, prawdziwego Mesjasza, „Baranka Bożego”. Potem owi dwaj uczniowie wpraszający się w życie Jezusa. I na koniec Szymon, któremu już przy pierwszym spotkaniu Jezus zmienia imię na Kefas, Skała, sygnalizując, że w przyszłości temu przyprowadzonemu przez brata rybakowi przyjdzie odegrać ważną rolę. Co w tym pięknego? To, jak działa Bóg. Jan Chrzciciel, choć był największym z proroków, nie był przewidziany w Bożych planach jako jeden z apostołów. Andrzej, choć gorliwie szukał Mesjasza, nie miał zostać najważniejszym z apostołów. Bóg na Skałę wybrał tego, który nie zrobił jeszcze nic: Piotra. Niezwykła jest pokora, z jaką najpierw Jan Chrzciciel, a potem Andrzej, po wykonaniu swojego zadania, schodzą z oświetlonej światłem reflektorów sceny. I pozwalają działać Temu, który jest najważniejszy, Jezusowi. Gdybyśmy i my umieli podobnie podchodzić do Bożych spraw: zrobić swoje i usunąć się w cień…
Andrzej Macura