Mamy w tej chwili ok. 13 tys. tzw. trudnych ciąż rocznie, przy czym różne są stopnie niepełnosprawności; w sumie niepełnosprawnych dzieci jest ok. 200 tys., ok. 6 tys. - z bardzo ciężkimi wadami genetycznymi - poinformował w Senacie wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.
Senatorowie rozpatrują w piątek ustawę o wsparciu kobiet w ciąży i rodzin "Za życiem". Ma ona zapewnić wsparcie rodzinom, w których na świat przychodzi dziecko z poważnymi wadami lub nieuleczaną chorobą.
Odpowiadając na pytania senatorów, Pinkas poinformował, że z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w tej chwili jest ok. 13 tys. trudnych ciąż rocznie, przy czym różne są stopnie niepełnosprawności; w sumie - jak mówił - niepełnosprawnych dzieci jest ok. 200 tys., przy czym 80 tys. to są "bardzo istotne niepełnosprawności, głównie zespoły genetyczne", a ok. 6 tys. to dzieci z "naprawdę bardzo ciężkimi genetycznymi wadami".
"W tej chwili jesteśmy w stanie dzięki temu programowi dać istotne wparcie medyczne wszystkim dzieciom" - powiedział Pinkas. Wskazał w tym kontekście na koordynację świadczeń medycznych, którą prowadziłby lekarz rodzinny lub położna środowiskowo-rodzinna, która będzie widziała, jak pokierować dziecko. "Najbardziej istotne jest to, że będzie miała wiedzę, że nie będzie kolejek dla tych dzieci, będzie zniesiona limitowość. Bardzo ważne jest to, że znosimy limity - oczywiście do pewnych granic, będziemy to koordynować - jeśli chodzi o środki techniczne, środki pomocnicze, używane w pielęgnacji dzieci" - mówił Pinkas.
Ustawa stanowi m.in., że z tytułu urodzenia poważnie chorego dziecka przysługiwać będzie jednorazowy zasiłek w wysokości 4 tys. zł; warunkiem otrzymania go będzie m.in. pozostawanie ciężarnej pod opieką lekarza, do którego musi się zgłosić do 10. tygodnia ciąży.
Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Krzysztof Michałkiewicz, pytany o ten wymóg, zwrócił uwagę, że jest to rozwiązanie zaczerpnięte z rozwiązań prawnych wprowadzonych przed dekadą razem z "becikowym", a także przy dodatku macierzyńskim. "Chcemy zrobić na początku roku przegląd świadczeń rodzinnych i chcemy się nad tym pochylić. Zgadzam się, że ten 10. tydzień powinien być zachętą (dla kobiet do kontaktu z lekarzem - PAP), natomiast nie może być sztywnie określony, bo może okazać się, że jest to ze szkodą dla matki, która z jakichś powodów, często obiektywnych, nie mogła w 10. tygodniu ciąży trafić do ginekologa, np. była za granicą" - powiedział Michałkiewicz.
Senator Dorota Czudowska (PiS) przekonywała, że to słuszne rozwiązanie. "Ja jako lekarz bronię tych 10 tygodni ciąży. Nie tylko dlatego, że jest to zgodne z innymi ustawami. Ja po prostu Polki uważam za światłe kobiety. Nie wyobrażam sobie, że można być w ciąży 10 tygodni i o tym nie wiedzieć. Polki są wyedukowane. Polskie kobiety to światłe kobiety" - mówiła.