Większość aborcji następuje w wyniku zażycia tabletek wczesnoporonnych i nie jest w ogóle rejestrowana.
Rozmowa ze znajomymi uświadomiła mi pewną sprawę. Walka o pełną ochronę życia zaczyna się na poziomie seksualności człowieka. Ta sfera jest szczególnie krucha i niestety jak mi się zdaje, najbardziej narażona na atak.
Próbowałem uświadomić osobom deklarującym poparcie dla czarnego protestu, że poparcie postulatu wolności wyboru przerwania ciąży, to w istocie poparcie zabijania dzieci. I w tym momencie wywiązała się rozmowa, ukazująca sedno problemu: większość aborcji, następuje w wyniku zażycia tabletek wczesnoporonnych i nie jest w ogóle rejestrowana. Kiedy próbowałem uświadomić znajomym, że tabletka wczesnoporonna czy tzw, spirala, to jest to samo, gdyż odnosi ten sam skutek co aborcja (przerwanie życia), odpowiedziano mi, że mówię bzdury, bo pigułka wczesnoporonna to tylko środek antykoncepcyjny. Wtedy zrozumiałem, dlaczego ludzie posiadający dzieci, nie widzą korelacji między obrazami abortowanych dzieci, a postulatami ruchu pro-choice (to iście szatański sposób maskowania zła wolnością i prawami człowieka - Szatan nigdy nie namawia wprost do złego, on namawia do tego, co dla człowieka przyjemne i tak to jest ukazane). W konsekwencji, dla większości ludzi, zażycie pigułki wczesnoporonnej to antykoncepcja, nie aborcja. Nie patrzą na skutki, bo nie dostrzegają w zarodku człowieka dopóty, dopóki nie przypomina on dojrzałej istoty ludzkiej. Antykoncepcja hormonalna to dla tych osób nie jest nic złego, podobnie jak stosunki przedmałżeńskie.
Nie prowadziłem badań, nie jestem socjologiem, jednakże jestem przekonany, że osoby, dla których nie jest problemem seks pozamałżeński, antykoncepcja czy in vitro (czyli przedmiotowe podchodzenie do człowieka), nie widzą też nic złego w podaniu pigułki wczesnoporonnej. A tak się niestety składa, że większość Polaków odrzuca naukę Kościoła Katolickiego dotyczącą płciowości człowieka.... Dlatego właśnie, projekt skutkujący uznaniem za aborcję także stosowanie tego typu środków nie znajduje uznania tak szerokich kręgów społecznych.
Tymczasem środowiska lewicowe, promują postawy skrajnie egoistyczne, przy czym ich upowszechnianiu służy postulat wprowadzenia wychowania seksualnego do szkół. Zresztą już od wielu lat, środki masowego przekazu i popkultura promują hedonizm jako właściwą postawę i narzucają obraz katolika, jako zgorzkniałego i nieszczęśliwego człowieka z problemem winy.
Z tego wynika dla mnie taki wniosek, że walka o życie, musi być nierozerwalnie związana z odnową moralną, uświadamianiem związku między swobodą seksualną (będącą w istocie zniewoleniem i redukcją człowieka jedynie do popędów), antykoncepcją, brakiem odpowiedzialności a aborcją. Niestety bardzo trudno będzie wykorzenić obecne postawy u dorosłych. Walka musi toczyć się o dzieci, o młodzież. Tylko człowiek świadomy tego, czym jest dar seksualności, jest w stanie uznać niedopuszczenie się do zagnieżdżenia zarodka, czy metody in vitro, za moralnie niedopuszczalne. Jak trudne to zadanie, uświadamia fakt, że większość katolików nie rozumie, czy też nie jest w stanie przyjąć tej nauki, płynącej z nauczania Kościoła Katolickiego. A tutaj trzeba po prostu zmienić postawy, z egoistycznej na postawę służby.Jakże trudno przebić się do powszechnej świadomości i czynu przesłaniu św. Jana Pawła II o cywilizacji życia...
Z Panem Bogiem,
Tomasz Dzięcielski