Nie szukamy już oczyszczenia naszych emocji w zebranych na wielkich wystawach płótnach, tylko – co najwyżej – dobrej lokaty kapitału.
Dyskusje nad sztuką, o ile jeszcze w ogóle się u nas zdarzają, dotyczą najczęściej filmów. Teraz krytycy i publiczność spierają się o „Wołyń” Smarzowskiego, „Ostatnią rodzinę”, która wygrała gdyński festiwal filmowy, oraz o „Powidoki” Wajdy, które choć festiwal przegrały, nominowane zostały przez „ważną komisję” do zaszczytu reprezentowania Polski w wyścigu po Oscara. Wstrząsający „Wołyń” Smarzowskiego widziałem i uważam, że żaden polski film przez ostatnich 27 lat nie spełnił misji wielkiego dzieła sztuki. A jest nią katharsis: oczyszczenie naszych emocji, uczuć przez wzbudzenie litości i trwogi, które przybliża nas do tajemnicy ludzkiego losu. Nie do zrozumienia, ale do tajemnicy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Nowak