Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał.
Łódź zaś była już o wiele stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze.
Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!»
Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, podszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?»
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym».
Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, posłali po całej tamtejszej okolicy i znieśli do Niego wszystkich chorych, prosząc, żeby ci przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.
Mt 14, 22-36
Kiedy wszystko układa się mniej więcej po naszej myśli, łatwo wielbić Boga i zapewniać Go o swoim zaufaniu. Wiele to nie kosztuje, a daje miłe przeświadczenie o doskonałości własnej wiary. Czasem prowadzić może nawet do uznania, że ochrona przed przeciwnościami nam się po prostu od Boga należy. Jako nagroda za oddanie. Można wtedy, jak Piotr, prosić o wystawienie tej swojej wiary na próbę. „Dam radę, nie w takich sytuacjach przecież dawałem!” Pewnie tak, ale zawsze były to sytuacje jakoś przewidywalne. Problem zaczyna się, gdy pojawia się niechciane. Jak ten silniejszy wiatr uderzający w stojącego na wodzie Piotra. Zwątpił. I zaczął tonąć. Każdy z nas jest inny; ma inną odporność na przeciwności losu i czego innego się boi. Możemy, jak Piotr, chodzić po wodzie, ale gdy przyjdzie mocniejszy wiatr, przestraszymy się i zaczniemy tonąć. Ważne, by nie zapomnieć w takich chwilach krzyknąć, jak Piotr, do Jezusa: „Panie, ratuj”. On naprawdę wszystko może. Wszak naprawdę jest Synem Bożym, Panem nieba i ziemi.
Andrzej Macura