Może za to grozić nawet do 5 lat więzienia.
Polacy coraz więcej podróżują, także do bardzo egzotycznych miejsc. Często jednak nie mają świadomości ryzyka związanego z zakupem pamiątek wyrabianych ze zwierząt czy roślin zagrożonych wyginięciem, chronionych konwencją CITES. Przywożąc takie pamiątki, turyści narażają się na wysoką grzywnę lub nawet karę więzienia.
Konwencji o Międzynarodowym Handlu Dzikimi Zwierzętami i Roślinami Gatunków Zagrożonych Wyginięciem zwana jest również od miejsca jej podpisania w 1973 r. - Konwencją Waszyngtońską lub w skrócie CITES. Jej celem jest ochrona zwierząt i roślin zagrożonych wyginięciem poprzez kontrolę i ograniczanie handlu nimi. Konwencję podpisało 175 państw, a Polska przystąpienie do niej ratyfikowała w 1989 roku.
Jak podkreśla mł. asp. Beata Bińczyk, rzecznik prasowy Izby Celnej w Łodzi, polscy turyści wyjeżdżając do egzotycznych miejsc, często nie wiedzą, że pamiątki, które tam są im oferowane, naruszają prawo, bowiem wykonywane są ze zwierząt lub roślin zagrożonych wyginięciem.
"Prosimy, by się zastanowić przed kupnem takiej pamiątki, która wygląda jak zwierzę, a może pochodzić z jakiegoś zwierzęcia albo być jego częścią. Bardzo wiele gatunków roślin i zwierząt jest zagrożonych wyginięciem i muszą być one prawnie chronione" - powiedziała PAP Bińczyk.
Celniczka podkreśliła, że chodzi o zagrożenie wynikające przede wszystkim z komercyjnej działalności człowieka. "Turyści nieświadomie przyczyniają się do ginięcia takich gatunków roślin i zwierząt. Kupując takie pamiątki, niestety, pośrednio powodujemy, że nasze środowisko ubożeje" - podkreśliła.
Pod ochroną Konwencji CITES jest kilkadziesiąt tysięcy gatunków roślin i zwierząt. Wśród nich są m.in. wszystkie naczelne ssaki, np. małpy, małpiatki, kapucynki, kotowate m.in. lwy, tygrysy, pumy, żbiki, a także np. wilki, słonie, nosorożce czy hipopotamy. Pod ochroną są także niemal wszystkie papugi, gwarki, węże, krokodyle, aligatory, wiele jaszczurek, pijawki, niektóre małże i ślimaki oraz prawie wszystkie koralowce.
Według przepisów Konwencji nie ma znaczenia, czy przewożone przez granicę są żywe zwierzęta, martwe osobniki, trofea myśliwskie czy np. skóry i wyroby skórzane, żywność, medykamenty, wyroby z kości słoniowej czy rogu nosorożca.
Od 1997 r. obowiązują w Polsce związane z tym przepisy karne. Za przestępstwo uznaje się przewóz przez granicę i sprzedaż, bez odpowiednich zezwoleń, żywych okazów gatunków zagrożonych wyginięciem lub wyrobów z nich. Obok konfiskaty grozi za to wysoka grzywna, a nawet kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Odkąd funkcjonują przepisy karne, polska Służba Celna wykryła ponad 3 tys. przypadków przemytu gatunków zagrożonych. Zatrzymała ponad 300 tys. okazów roślin i zwierząt, w tym aż 18 tys. żywych zwierząt. "Te liczby same mówią za siebie" - oceniła Bińczyk i zaprezentowała kilka okazów zarekwirowanych przez celników.
Wśród nich był np. spreparowany żółw szylkretowy, który jest gatunkiem zagrożonym już krytycznie, bo na świecie zostało bardzo niewiele jego osobników. Żółw ten występuje m.in. w Morzu Karaibskim. Jest łapany i wyławiany ze względu na swoją skorupę, która wykorzystywana jest do wyrobu np. oprawek do okularów, grzebieni czy spinek; ceniony jest także ze względu na mięso.
W ręce polskich celników wpadają także wyroby z kości słoniowej. Bińczyk podkreśliła, że nielegalny handel kością słoniową i duży popyt na nią powoduje, że populacja słoni na świecie maleje z każdą chwilą. Szacuje się, że co 15 minut ginie słoń zabity przez kłusowników, co daje ponad 30 tys. słoni rocznie. "Szacuje się, że za 10 lat nie będzie już słoni żyjących na wolności" - oceniła.
Wyrzeźbiony cios może osiągnąć cenę powyżej 100 tys. dol. "Coraz częściej za nielegalny handel okazami CITES biorą się nie tylko przestępcy, ale również ugrupowania terrorystyczne, które w ten sposób zyskują pieniądze na swoją działalność. Ocenia się, że handel nielegalnymi okazami zagrożonymi wyginięciem jest czwartym najbardziej dochodowym zajęciem na świecie, po handlu narkotykami, bronią i ludźmi" - podkreśliła rzeczniczka łódzkiej IC.