Chcemy zostać na Bliskim Wschodzie, by być tam świadkami Chrystusa i Jego Zmartwychwstania - oświadczył bp Paul Youssef Matar. Arcybiskup Bejrutu przewodniczył w niedzielę Mszy św. w Kościele św. Anny w Wilanowie, w czasie której modlono się za prześladowanych chrześcijan.
W homilii Bp Mater przypomniał, że chrześcijaństwo w Libanie sięga czasów Jezusa Chrystusa. – Samo Pismo Święte wspomina Liban aż 70 razy, nazywając go wybraną Ojczyzną - zwrócił uwagę duchowny. Wspomniał, że przez wieki chrześcijanie i muzułmanie żyli na tym terenie w harmonii, realizując tym samym już wcześniej to do czego wzywał Sobór Watykański II. - Jesteśmy za dialogiem z każdą religią i z każdą cywilizacją – powiedział abp Bejrutu.
Zwrócił uwagę, że od pięciu lat narasta fala fanatyzmu, czego wyrazem jest Państwo Islamskie. Z tego powodu chrześcijanie zmuszani są do opuszczania Bliskiego Wschodu. Pierwszą ofiarą byli mieszkańcy Iraku. - W ciągu kilku lat Kościół w kraju zmniejszył się z ponad 800 tys. wiernych do zaledwie 300 tys. Chrześcijanie zostali zmuszeni do porzucenia swoich kościołów i klasztorów bez prawa do życia.
Podobnie dzieje się w Syrii, gdzie przed wojną 2mln chrześcijan żyło spokojnie wraz z 22 mln muzułmanów. Tymczasem teraz miliony zostały zmuszone do opuszczenia kraju – ubolewał bp Matar. Wspomniał, że w ostatnich latach z samego Libanu wyjechało ok. pół mln wyznawców Chrystusa.
Podkreślił, że chrześcijanie chcą pozostać na Bliskim Wschodzie, by być świadkami Chrystusa i Jego Zmartwychwstania. - Te kraje potrzebują Jego Miłości i Ewangelii – módlcie się za nas, byśmy wypełnili tę misję – zaapelował abp Bejrutu.
- Na terenie Libanu nie ma obecnie prześladowania chrześcijan. Jednak z dnia na dzień rośnie tam liczba tych, którzy chroniąc się przed śmiercią uciekają z Syrii. To powoduje eskalację napięcia i lęku – zwrócił uwagę bp Mater podkreślając, że bez pomocy międzynarodowej nie da się rozwiązać sytuacji na Bliskim Wschodzie.
W poniedziałek w tej sprawie będą prowadzone rozmowy w Watykanie.